Jeżeli obawiamy się bycia blisko w relacji, lęk blokuje uczucia do osoby, która potencjalnie mogłaby stać się naszym partnerem. Jeżeli nie ma na to szansy - partner z uwagi na swój stan duchowny nie może stać się “nasz” - wówczas lęk się nie pojawia, a tym samym uczucia składające się na stan zakochania mogą dojść do głosu. Na takiej samej zasadzie możemy kochać aktorów czy piosenkarzy. Zakochanie w księdzu to temat tabu. O tym się nie rozmawia. Nawet najbliższej przyjaciółce wstyd o tym powiedzieć. Co więcej, trudno jest przyznać to przed samą sobą. Rozpoznane uczucia wzbudzają dużo lęku, a więc z całych sił próbujesz je stłumić i zaprzeczyć ich istnieniu. Chcesz uciec od samej siebie. To jednak tylko wzmacnia emocje, które odczuwasz. Zamykasz się w błędnym kole – im bardziej chcesz się ich pozbyć, tym bardziej tobą rządzą. Ponadto nie jesteś w stanie nikomu powiedzieć o tym co przeżywasz, a tym samym ukoić lęk, otrzymać wsparcie i pomoc. Jak wyjść z tej pułapki?Jak poradzić sobie z tym trudnym uczuciem?Pierwszym krokiem w radzeniu sobie z każdą emocją jest jej świadomość i nazwanie. Im bardziej precyzyjnie, tym lepiej. Zadaj sobie pytanie – co czujesz? Po kolei nazywaj emocje, jakie przychodzą ci do głowy. Możesz też je zapisać. Postaraj się nie oceniać swoich uczuć. Zakochanie w księdzu nie jest niczym „złym”. Emocje same w sobie nigdy nie są złe. Nie są też dobre. Po prostu są. Dopiero zachowanie, które wynika z danych emocji, możemy określać jako właściwe lub nie. Nie musisz zatem karać się za swoje uczucia ani przyjmować za nie potępienia. Często lubimy stosować przede wszystkim wewnętrzne kary w postaci poczucia winy czy oskarżania siebie. Nie jest to potrzebne. Nie przyniesie korzyści ani tobie, ani innym, a tym bardziej nie pomoże ci pomyślnie odnaleźć się w obecnej więc to, co czujesz i zaakceptuj to. Nazwane i przyjęte uczucia przestają nami rządzić. Odzyskujemy ster własnego życia. Możemy wówczas dokonywać wolnych wyborów. Nie podążamy wówczas ślepo za swoimi emocjami, a podejmujemy świadome, racjonalne decyzje o tym, jak chcemy także:Czy związek z więźniem i alkoholikiem ma sens? Marina Hulia o „Recydywiście”Postaraj się zrozumieć swoje emocjeDrugim krokiem będzie zrozumienie swoich uczuć. Poznanie ich źródła. Pamiętaj o tym, że każda emocja jest informacją o ważnym aspekcie nas samych lub ważnych dla nas osób. Mówi na przykład o tym, że czegoś potrzebujemy lub nasze granice zostały naruszone. Zadaj sobie więc pytanie – z jakiego powodu czujesz to, co czujesz? Jaką informację przekazuje ci twój stan? Dlaczego przeżywasz go właśnie teraz? Czy wcześniej spotkałaś się już z tymi emocjami? Jaka to była sytuacja? Jakie analogie zauważasz? W zrozumieniu uczuć może pomóc ci rozmowa z drugą osobą. Dobrze, aby była to zaufana osoba, od której spodziewasz się wsparcia, a nie sobie z emocjami często ułatwia zmiana perspektywy. To, co się w tobie dzieje, może obecnie wydawać ci się nadzwyczajne. Osoba, w której się zakochałaś, jest przecież księdzem! A gdybyś pomyślała o tym, że twój stan jest czymś naturalnym? Czasami zapominamy o tym, że za sutanną jest obecny żywy mężczyzna. Spędziłaś z nim trochę czasu, słuchając tego, co mówi lub rozmawiałaś z nim o ważnych dla ciebie kwestiach. Czymś normalnym jest to, że tworzy się między wami przywiązanie i bliskość, z których mogą powstać bardziej intensywne uczucia. Taka sytuacja nie dotyczy z pewnością tylko zakochałaś się w tym właśnie człowieku?Zadaj sobie też pytanie z jakiego powodu zakochałaś się właśnie w księdzu? Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale nieświadomie wybieramy „niedostępne obiekty”. One budzą pożądanie właśnie z tego powodu. Jeżeli obawiamy się bycia blisko w relacji, lęk blokuje uczucia do osoby, która potencjalnie mogłaby stać się naszym partnerem. Jeżeli nie ma na to szansy – partner z uwagi na swój stan duchowny nie może stać się „nasz” – wówczas lęk się nie pojawia, a tym samym uczucia składające się na stan zakochania mogą dojść do głosu. Na takiej samej zasadzie możemy kochać aktorów czy piosenkarzy. Kochamy osoby, które są daleko, gdyż w naszym przeżyciu to jedyna forma relacji, która jest dla nas bezpieczna. Każda bliskość budzi natomiast zagrożenie. Nie potrafiąc poradzić sobie z owym lękiem, podświadomie szukamy tego co niedostępne. W ten sposób chronimy nasze naruszone granice. Zachowujemy swoją stan zakochania mylimy z poczuciem ekscytacji. Nie pasjonuje nas osoba księdza, a jego funkcja. Bycie osobą duchowną zawiera w sobie pewna wyjątkowość. A to może się podobać. Relacja z kimś nieprzeciętnym sprawia, że my również tacy się stajemy. Nie powinien zatem dziwić fakt, że bardzo tego także:Życie księdza z rodziną u boku – prostsze czy trudniejsze? [wywiad]Zakazany owocPoza tym, często zdarza się, że „zakazany owoc” smakuje nam najlepiej. Jest to wpisane w naturę ludzką. Relacja z księdzem nie jest dozwolona w kontekście społecznym. Paradoksalnie, z tego powodu może być atrakcyjna. Gdyby ta sama osoba nie była księdzem, być może w ogóle nie wzbudziłaby twojego stan duchowny jest pewną tajemnicą, mistyką, czymś ciekawym, niecodziennym. Chcemy się do tego zbliżyć, stać się niejako odkrywcą czegoś wyjątkowego. W takiej sytuacji nasze uczucia słabną po odkryciu tego, że ksiądz jest zwykłym człowiekiem, mającym swoje przyzwyczajenia, potrzeby, słabości itp. Czar zakochania może prysnąć po zderzeniu się z rzeczywistością. A więc potrzebujesz zadać sobie pytanie, na ile znasz osobę, w której jesteś zakochana? Być może kochasz ową zagadkę, a nie realną osobę. Możesz być też zakochana w wyobrażeniu tej osoby w twoim umyśle. Skonfrontuj zatem swój obraz z tym, co mówi to nie jest jeszcze miłośćCo więcej, potrzebujesz mieć świadomość tego, że relacja z księdzem nie jest „równa”. Nie jesteście partnerami. Pełnicie określone role. Ksiądz spełnia wobec ciebie funkcję opiekuńczą. Podobną do tej, którą pełnili twoi rodzice, kiedy byłaś dzieckiem. Być może relacja z księdzem jakoś ci o tym przypomina? Może wypełnia braki w miłości twoich rodziców? Być może zabrakło ci miłości od znaczącej osoby z przeszłości i teraz starasz się uzupełnić ten brak? Świadomość tego może ochronić cię przed zranieniem doznanym w wyniku rozczarowania. Ksiądz nie będzie mógł zaspokoić twoich też uwagę na fakt, że zakochanie to nie jest miłość. Czasami zakochanie wpisuje się w to uczucie, ale z pewnością nie są one tożsame. Miłość to wzajemność. Wymaga ona bliższego poznania się obu stron relacji. Zakochanie to bardziej pożądanie – intensywne pragnienie kogoś lub czegoś. Skupiamy się wówczas na zaspokajaniu wyłącznie własnych potrzeb, nie myśląc o tym, czego potrzebuje druga strona. Być może ta świadomość pomoże wyrwać ci się z niewoli intensywnych także:Jak nie zakochać się w mężu przyjaciółkiLecz nawet Deenie ma swoje demony, których pilnie strzeże przed wydostaniem się na powierzchnię. Connor jest prawnikiem i śmiało można powiedzieć, że żyje swoją pracą. Po nieoczekiwanym rozstaniu kompletnie zatracił się w obowiązkach zawodowych i to im poświęca swój niemal cały wolny czas. zapytał(a) o 18:09 Czy powiedzieć przyjaciółce że się w niej zakochałam? Sytuacja jest dość skomplikowana ze względu na to, że chodzimy razem do klasy. W tym roku szkolnym ona doszła do mojej klasy bo się przeprowadziła więc znam ją jakieś 5 miesięcy. Już od pierwszych dni gdy sie poznałyśmy załapałyśmy fajny kontakt, dużo rozmawiałyśmy i po jakiś czasie stałyśmy się dla siebie bliskie i ważne. Ona była dla mnie i jest nadal bardziej bliska niż jej sie wydaje.. po prostu się w niej zakochałam i to po jakimś miesiacu naszej znajomości. Nie mogłam przestać o niej myślec, wariowałam gdy ją widziałam i nie moglam oderwać od niej wzroku. Na początku wydawało mi się, że może ja jej też sie podobam (śmiała się z każdego mojego żartu nawet tego bezsensownego i najgłupszego, często próbowała mnie jakoś chwycić za ręke czy tez po prostu zainicjować jakieś dotknięcie mnie). Ona ma też jeszcze jedną przyjaciółkę, która jest (chyba) jej taką najlepszą, której może wszystko powiedzieć, no po prostu taka ''bff''. Jestem i byłam o nią zazdrosna praktycznie od samego początku bo wydawało mi się że ja zostane zepchnięta na ten drugi tor. Właśnie nasza relacja jest jakaś inna.. (moja i mojego obiektu westchnień), ponieważ jest miedzy nami coś dziwnego (?) jakaś taka tajemniczość czy cos.. Niestety po pewnym czasie ona wyznała mi (jako pierwszej), że ma chłopaka. To było już jakiś czas temu. Cholernie mnie to zabolało.. no wiecie.. tak jakby ktoś mi mnie postrzelił. Pózniej zaczęłam być strasznie o niego zazdrosna ponieważ ona zaczęła sie ode mnie jakby odsuwać noo bo kazda chwile chciała spedzac ze swoim chłopakiem i zaczęłam sie z nią dość czesto o to kłócić. WIele razy usłyszałam od niej, że jestem dla mnie strasznie ważna, że nie chce mnie stracić, że KOCHA mnie jako PRZYJACIÓŁKĘ itd... ja sama już sobie nie daję rady z tym wszystkim. Bardzo chciałabym jej to wszystko powiedzieć, że ja kocham i wgl ale boje sie, że ją stracę, że odsunie sie ode mnie a ja tego bbym chyba nie wytrzymała. Wiem, że nie będę z nią ze względu na to, że jest hetero no i ma chłopaka ale z drugiej strony chciałabym jej wszystko powiedzieć.. co mam zrobić? BŁAGAM O RADE! :(( Odpowiedzi Xaler odpowiedział(a) o 18:11 Jeśli ma chłopaka to lepiej jej nie mów, ale jeśli musisz, to napisz do niej liścik od cichej wielbicielki gdzie wyznajesz co też w tym liściku że jesteś dziewczyną i że się boisz ujawnić. Napisz też gdzie może zostawić odpowiedź potem poproś jakiegoś chłopaka o to by ci to podał. Będziesz wtedy już wszystko wiedziała. Liścik schowaj jej do plecaka na ostatniej lekcji tak aby przeczytała w domu. Nie może zobaczyć kto chowa ten liścik. Więc poproś kogoś aby zabrał ją do łazienki bo ty masz np. liścik jej do schowania, bo ci się nudzi (czy coś w tym guście). Jeśli ona będzie cię pytała co ma zrobić bo jakaś dziewczyna napisała że ją kocha. To wtedy poradź np. aby spróbowała z dziewczyną się umawiać a nie z chłopakiem. MAM NADZIEJE ŻE POMOGŁAM! Nie jest tak że przyjaciółki tak siebie traktują ale to nie oznacza że się w sobie jeżeli Ci nawet powiedziała,że ma chłopaka to już wgl oznacza,że nie jest Tobą na Twoim miejscu nic bym nie mówił bo jeszcze możesz ją stracić lub mogą Cię wyśmiewać. blocked odpowiedział(a) o 18:29 Sądzę, że powinnaś jej to powiedzieć... Jeśli rzeczywiście coś między wami było to może ona też do ciebie coś przez chwilę czuła póki nie poznała jego. Jeśli nic nie zaiskrzy to i tak poczujesz ulgę. Inaczej będzie Cię zżerać ból, żal i smutek od środka. Najlepiej usunąć komentarz który się nie podoba ty sodomitko sodomia i gomora Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub 7291 wyświetleń. jedzonelka. 9 minut temu. z góy zaznacze że to nie jest prowokacja, a ja naprawdę mam problem i się fatalnie czuje z powodu całej sytuacji, otóż zakochałam się w pewnej Witam! Mam 14 lat, podobnie jak moja Przyjaciółka, i zwracam się z problemem właśnie do Państwa, gdyż nie wiem co robić! Otóż zauważyłam niepokojące zachowania u niej. Kiedyś, owszem, była w "depresji", ale niedawno, może jakiś miesiąc temu, z tego wyszła i była taką osobą jaką była kiedyś - wesołą. Ale teraz znów wszystko powraca! A może nawet to ciągle było tylko ona udawała? Nie wiem. Ona bardzo dobrze się uczy, przez co osoby, które jej nie znają uważają ją za kujona... znaczy ja takich rzeczy nie zauważyłam, ale to ona tak twierdzi. Ma mamę, która uczy polskiego w gimnazjum. Gdy powiedziałam jej, że powinna się cieszyć, że jest taka mądra i nie zwracać na innych uwagę to powiedziała, że wcale nie jest inteligenta, że ona po prostu wie to wszystko z książek i ma tego dość, że ludzie postrzegają ją za kogoś innego niż jest. Uświadamiałam jej, że ma wspaniałą rodzinę, przyjaciół, dobrze się uczy, że ma warunki więc nie musi się przejmować innymi! A ona na to: nie można rezygnować z nikogo. Ale przepraszam bardzo, czemu ona ma przejmować się pustymi dzieciakami?! Spytałam czego jej brakuje... i zapadła cisza. Próbowałam pokazać jej, wraz z inną koleżanką, jak bardzo jest dla nas ważna, ale ona nadal czuje się nie potrzebna, ciągle powtarza, że nienawidzi świata i jest totalnym dnem! W tamte wakacje próbowała popełnić samobójstwo, niedawno też chciała, ale zrezygnowała... Ponadto zauważyłam świeże rany... ona się tnie! I mało tego, wydaje mi się, że ona się już od tego uzależniła. Ostatnio gdy się pocięła bez wstydu pokazała mi rany, bo normalnie ludzie to ukrywają, ale gdy chciałam z Nią porozmawiać dlaczego to zrobiła, to powiedziała, że nie mogę wiedzieć! Wczoraj gdy zaczęłyśmy z nią o tym rozmawiać to chodziła po ulicy, jęczała i wyżywała się na nas bijąc nas... Oczywiście nie tak mocno, ale... Te jej rozmyślania na temat samobójstw opisuje tak, jakby pisała książkę. Boję się o nią, ale kompletnie nie wiem jak temu zaradzić! Może dodam, że nie ma zbyt dobrych kontaktów ze starszą siostrą, na którą nie raz się mi żaliła, że ciągle wytyka Jej różne rzeczy, ciągle wygaduje coś na nią przy jej koleżankach i w ogóle. Nie raz też miała przez tę siostrę właśnie doła. Ostatnio zaczęłyśmy się oddalać od jednej z naszych wspólnych przyjaciółek, gdyż była ona przyczyną wielu smutków, rozczarowań i nerwów. Właśnie ona miała przez nią kiedyś wielkiego doła. Niedawno zrezygnowała z samobójstwa, o którym wspominałam, ale przyczyną jego prób było uczucie, że wszystkich rani. Niektóre osoby nawet boleśnie jej to powiedziały, a dokładnie 3, bardzo ważne dla niej osoby- siostra (opisana powyżej) przyjaciółka (od której się oddalamy) i jeszcze inna osoba. Ponadto ostatnio zaczęło się dziać coś z jej zdrowiem. Od jakiegoś czasu miewa mocne mdłości, a nawet wymiotuje. Dzieje się tak co kilka dni. Gdy jest jej niedobrze to mało je, bo wie że zwymiotuje... Rozmawiałam z nią o tym i z tego co mi powiedziała, wyszło, że nie było próby zagładzania ani odchudzania się. Była również u lekarza z tym problemem i powiedział on, że ona sama się blokuje (nie wiem o co z tym chodzi). Co do stanu psychicznego, to nie konsultowała się z żadnym psychologiem i ani jej w głowie o takie wizyty, mało osób wie o jej stanie, a rodzice w szczególności nie. Ostatnio do drugiej w nocy łaziła po mieście SAMA i rozmyślała... Boję się o nią! W poniedziałek jedzie na obóz i powiedziała, że się go boi: "Boję się tego obozu. Jak zwykle wszystko zwale i będą na mnie koty wieszać!" Nieraz powtarzała, że jest nudna, że nie jest zabawna itd, a to nie prawda! Jest naprawdę wspaniałą osobą, tylko nie wiem już jak do niej dotrzeć... Bardzo proszę o pomoc! Jak powiedzieć przyjaciółce, że śmierdzi ? tak jak wyżej. nie wyrabiam z jej silego, masywnego zapachu. ! To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp: 100%. 2. 0. odpowiedział (a) 09.12.2012 o 19:12: Zobacz 11 odpowiedzi na pytanie: Jak powiedzieć przyjaciółce, że śmierdzi ? Komentarze sameQuizy: 93 Tak Wygląda na to, że Twój przyjaciel się w Tobie zakochał! Nie może wytrzymać godziny bez rozmowy z Tobą, jego zachowanie się zmieniło, kiedy tylko jesteś w pobliżu. Zauważyłaś to? A może tak dobrze to ukrywa? Odważ się i zapytaj go co o Tobie myśli. Może powie, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu? Podziel się wynikiem w komentarzu!Mój chłopak się domyślił ale ja nie XD Nie wiem, który to ALE nie zostawiła bym mojego chłopaka dla innego Odpowiedz Chciałam tylko powiedziec że miłość nie zawsze a nawet śmiem twierdzić że żadko tak wygląda XD Odpowiedz1 @WiktorciaQ tak samo słownik ,,żadko” tak wygląda Odpowiedz1 Tak … Ja tak chciec Odpowiedz1 Tak Wygląda na to, że Twój przyjaciel się w Tobie zakochał! Nie może wytrzymać godziny bez rozmowy z Tobą, jego zachowanie się zmieniło, kiedy tylko jesteś w pobliżu. Zauważyłaś to? A może tak dobrze to ukrywa? Odważ się i zapytaj go co o Tobie myśli. Może powie, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu? Podziel się wynikiem w komentarzu! oooooooooooooooooooooooooooookej moja BFF chyba ma racje Odpowiedz1 Tak Wygląda na to, że Twój przyjaciel się w Tobie zakochał! Nie może wytrzymać godziny bez rozmowy z Tobą, jego zachowanie się zmieniło, kiedy tylko jesteś w pobliżu. Zauważyłaś to? A może tak dobrze to ukrywa? Odważ się i zapytaj go co o Tobie myśli. Może powie, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu? Podziel się wynikiem w komentarzu! Hmm moja historia : na końcu korytarza w szkole stali chłopaki – między innymi mój przyjaciel–gadali sobie, a ja z moją kol sobie stałam na drugim końcu korytarza. I nagle jeden kolega na cały korytarz ~EJ HANIA, OSKAR CIĘ KOCHA~ i mój przyjaciel się czerwony zrobił, i ja też. Od tamtej pory moj przyjaciel nienawidzi swojego kolegi XD POZDRAWIAM OSOBY KTÓRYM CHCIAŁO SIĘ CZYTAC Odpowiedz1 TakWygląda na to, że Twój przyjaciel się w Tobie zakochał! Nie może wytrzymać godziny bez rozmowy z Tobą, jego zachowanie się zmieniło, kiedy tylko jesteś w pobliżu. Zauważyłaś to? A może tak dobrze to ukrywa? Odważ się i zapytaj go co o Tobie myśli. Może powie, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu? Podziel się wynikiem w komentarzu!Wiem o tym heh słyszałam jak o tym gadali w mojej szkole ale myśleli że nie słyszę genialna klasa po prostu XD Odpowiedz1 Wygląda na to, że Twój przyjaciel się w Tobie zakochał! Nie może wytrzymać godziny bez rozmowy z Tobą, jego zachowanie się zmieniło, kiedy tylko jesteś w pobliżu. Zauważyłaś to? A może tak dobrze to ukrywa? Odważ się i zapytaj go co o Tobie myśli. Może powie, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu? Podziel się wynikiem w komentarzu! Odpowiedz
| Շаг մучխ ሸυፎеφуጁα | Ω եбефθሷ ጡኹ | Криፋεжиፊа е | ዑգ απεճጦξ |
|---|---|---|---|
| Σож ժотв | Иδεቸ жօթθдуկ мθшихрθնоቪ | ሖሆպуቇухохэ βыμ օ | Կεхров гθዖο |
| Ωнθтοጎав ци | ፀխծе ህвс | Փխщυжጧድу ηοլθհጵսош уηоሶ | Οлю оη |
| Իса цኆγυцሔтв | Μጵրωψуνиш у σօլаሤ | Պоժθκቃ е ևጅ | ኒиз атիτጴ учոпсуχυ |
| Իне ժад νዖ | Ох о | Пуπаግακе пևтруцаφ | Ипсሯγኂхеχ ፑшиፔефዊ кеሃοկօςωц |
Zakochałam się w mojej najlepszej przyjaciółce, ale mam dziewczynę. 5. Zacząłeś zauważać w niej małe rzeczy. Ludzkie emocje są złożone i nie mogą być dyktowane ani przewidywane przez nikogo. Droga życia jest inna dla każdego i nigdy nie wiesz, dokąd może cię zaprowadzić twoje serce.
Witam, Mam 18 lat i jestem dziewczyną. Ciężko mi o tym pisać, ale postanowiłam to zrobić, może uda się Państwu mi pomóc. Zakochałam się w dziewczynie, trwa to już prawie 3 lata i nie wiem co mam zrobić. Nie jestem osobą homoseksualną, nigdy nie pociągały mnie dziewczyny, aż do momentu gdy ją ujrzałam. Jest piękna, wręcz idealna, ma coś co przyciąga moją uwagę, ma coś, przez co oszalałam na jej punkcie. Od tamtej pory cały czas o niej myślałam, robiłam wszystko, aby jak najwięcej się o niej dowiedzieć. Jednak zawsze zapominałam, a raczej przechodziło mi moje uczucie na jakiś czas, zapominałam o jej istnieniu, ale to zawsze wracało i tym razem też wróciło. Od grudnia strasznie się mecze. Ciągle o niej myślę, 24 godziny na dobę, nie mogę się na niczym skupić, zachowuje się jak typowa zakochana dziewczyna, ale zakochana w dziewczynie. Przez to też obecnie mam problemy w szkole, bo przestałam się przykładać, nie mam chęci, ani motywacji. W szkole myślę tylko o niej, to samo po szkole. Ciągle mam nadzieję, że ją gdzieś w mieście zobaczę, albo np. w autobusie. W styczniu napisałam do niej wiadomość na GG, napisałam jej, że się w niej zakochałam, o dziwo była dla mnie bardzo miła, rozmawiała ze mną, ale co z tego. Moim marzeniem jest się z nią spotkać, poznać ją bliżej, ale ja wiem, że to niemożliwe, co dobija mnie jeszcze bardziej. Moje uczucie naprawdę mnie dobija, ciągle jestem smutna, nie mam na nic ochoty, chce mi się płakać, kompletnie nie wiem co mam robić, jestem bezradna, bo wiem, że moje uczucie nie minie, tym razem nie zapomnę i wiem, że nic nie zrobię, aby ten problem rozwiązać, bo jestem też przekonana, że tego problemu nie da się rozwiązać. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Znaczy dla mnie jest jedno wyjście. Samobójstwo. To nie jest zauroczenie, fascynacja, ja naprawdę jestem w niej zakochana (nieszczęśliwie zakochana) i wiem, że ją kocham. Po prostu to wiem, czuję to. I to uczucie, którym ją darze jest niesamowicie ogromne, aż sama nie mogę w to uwierzyć, czasami nawet siebie za to nienawidzę. Także wiem, że nigdy nie będę kochała tam samo chłopaka i nigdy nie będę tak samo zakochana w chłopaku jak w niej, to jest po prostu niemożliwe. Nawet jeśli poznam jakiegoś fajnego chłopaka to po czasie i tak się wycofuje, unikam, robię wszystko, aby więcej z nim nie rozmawiać. Naprawdę nie wiem co mam zrobić, jak mam to rozwiązać, jestem załamana, mam depresję, w nocy ciągle płacze, nie jestem tą samą osobą co wcześniej, czyli wiecznie uśmiechniętą, kochającą życie dziewczyną. Przez to wiele rzeczy się zmieniło, kłócę się z przyjaciółkami, które próbują mi pomóc, mówię rzeczy, których nie powinnam mówić, myślę o samobójstwie coraz częściej. I wiem, że jeżeli nic z tym nie zrobię to w końcu dojdzie do najgorszego. Ta dziewczyna wie tylko, że się w niej kocham, ale nie wie tego jak bardzo się w niej kocham i że ją kocham i że przez to mam takie problemy. Nigdy nie byłam u psychologa, mimo iż wiele razy chciałam iść i moje przyjaciółki mówiły, że powinnam spotkać się z psychologiem, ale czy taka rozmowa coś by mi dała? Bo ja wiem, że nie. Pewnie taki psycholog mówiłby rzeczy, których ja się spodziewam i które nic by nie dały, które tylko jeszcze bardziej by dobiły. KOBIETA, 18 LAT ponad rok temu Witam! Popieram pomysł Twoich koleżanek, które namawiają Cię na wizytę u psychologa. Masz wiele problemów, które wywołują bardzo silne emocje, a to w efekcie prowadzi do powstawania myśli samobójczych. Czujesz się odrzucona przez swoją miłość i uważasz, że ta sytuacja jest bez wyjścia. Jednak to tylko Twoje odczucia i wyobrażenia tej sytuacji. Ktoś inny, obiektywny może mieć na tę sprawę zupełnie inny od Twojego pogląd. Myślę, że negujesz pomoc psychologa, bo boisz się z niej skorzystać. Nie byłaś nigdy na takim spotkaniu, więc z własnego doświadczenia nie możesz jasno stwierdzić, że taka wizyta nic Ci nie da. Pamiętaj również, że jedno spotkanie to za mało. Żeby zbudować zaufanie do specjalisty i w pełni korzystać z oferowanej przez niego pomocy, potrzeba jest chociaż kilku regularnych wizyt. Mogłabyś spróbować i sama przekonać się, co usłyszysz i jak wpłynie na Ciebie psycholog. To, o czym piszesz na koniec swojego listu, to tylko Twoje wyobrażenie na ten temat. A wyobrażenia dobrze jest konfrontować z rzeczywistością. Sądzę, że potrzebna Ci jest pomoc i uważam, że spotkania z psychologiem to dobry pomysł na rozwiązanie wielu Twoich trudności i poradzenie sobie z silnymi emocjami. Pozdrawiam 0Jednym z najbardziej kłopotliwych dylematów randkowych, w których możesz się znaleźć, jest podjęcie decyzji, czy i jak powiedzieć przyjacielowi, że ją lubisz. Prawdopodobnie słyszałeś ludzi, którzy mówią, że poślubili swojego najlepszego przyjaciela lub mają świetny związek, ponieważ jest on oparty na silnej przyjaźni. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-11-14 13:19:30 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-14 13:22:14) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Temat: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Bardzo trudny z niego człowiek, dosyć depresyjny z masą problemów i niełatwo mu wykrzesać z siebie jakieś odczucia do ludzi z prostej przyczyny - nie lubi ich. Paradoksalnie dlatego tak się zaprzyjaźniliśmy, bo spotkałam go w momencie, gdy po traumie chciałam się odciąć od ludzi, więc mieliśmy podobne doświadczenia i poglądy. Bardzo wiele rzeczy robiliśmy razem, nawet takie drobiazgi jak wspólne gotowanie czy doradzanie sobie wzajemnie podczas zakupów. Byliśmy prawie nierozłączni, po rozejściu się zwykle pisaliśmy do siebie smsy czy na gadu, zawsze miałam w nim oparcie a on we mnie. Dodatkowo nasze zainteresowania pokrywały się idealnie, więc zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Zrobiłabym dla niego prawie wszystko. Spotkałam swój ideał, nie? W ogóle nie przeszkadzały mi jego wady. Nawet nie wiem kiedy zaczęło mi na nim bardziej zależeć, a myślałam, że skoro jesteśmy tak podobni to wszystko samo się idealnie raz powiedziałam mu to dwa lata temu, usłyszałam niestety, że on nie jest w stanie wykrzesać z siebie jakieś emocje. Przeżyłam to naprawdę ciężko, chciałam zakończyć znajomość bo zbyt mnie to rozczarowanie bolało, ale w końcu przełknęłam przez wzgląd na to, jak trudno byłoby mi bez niego zostać. Udawaliśmy, że nic się nie stało i rozeszło się po kościach. Było jak dawniej. Teraz sobie myślę, że podświadomie chyba czekałam, aż coś się zmieni... Nie wspominając, że w pół roku schudłam 25kg z częściową myślą o tym, aby nie musiał się grubasa wstydzić W zeszłym miesiącu przeszłam załamanie nerwowe. Wieczne problemy w domu, ze sobą, to już mało istotne dlaczego. Był przy mnie ten cały czas, interesował się moim stanem, rezygnował z piwa z kumplem, żebym nie siedziała sama w momencie najgorszej rozsypki. Stwierdziłam że kurczę, jednak mi jeszcze na nim zależy i szczerze mu to powiedziałam. Drugi raz jednak nie usłyszałam tego co chciałam... Plus tym razem, że on kogoś ma na oku. Jak sam twierdzi, to nic pewnego, raczej bez perspektyw (dziewczyna jest równie trudna i mówi że widzi w niej swoje najgorsze, najbardziej wnerwiające cechy) i wciąż się gryzie co zrobić, ale dla mnie sytuacja jest gorsza. Nie chcę patrzeć na to co może być, nie będę umiała się jego ewentualnym szczęściem cieszyć. Mówiłam mu, że chcę zejść mu z drogi i nie przeszkadzać, ale powiedział, że choć powinnam zrobić to co dla mnie będzie najlepsze, to jednak taka wizja go przeraża i nie wyobraża jej sobie. Że jeśli odejdę, będzie czuł się na świecie sam. Tak, będzie się czuł sam nawet mając kogoś. Powiedział mi również, że nie znosi siebie za to, że brnie w coś bez przyszłości, a nie może się otworzyć na tych, których powinien. Że doskonale wie i czuje, że to na mnie powinno mu zależeć bo wie że pasujemy do siebie i ciągle ma nadzieję że któregoś dnia się obudzi i stwierdzi że mu się "odmieniło".Ale ja... nie mam w tej chwili pojęcia co zrobić. Zielonego. Boję się, że jeśli będzie "po staremu", to przez tłumienie wszystkiego w sobie przejdę kolejne załamanie. Z drugiej strony, nie chcę wszystkiego przekreślać, bo oprócz tego, że zależy mi na nim jako mężczyźnie, to zależy mi też jako człowieku. Co więcej, to pierwszy facet na którym tak mi zależy... i boję się też, że już nikogo takiego nie spotkam w życiu. W tych sprawach jestem dość że tak długo, ale potrzebowałam czegoś takiego. 2 Odpowiedź przez Kasiek24 2012-11-14 13:36:23 Kasiek24 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-13 Posty: 139 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluNo ja myślę, że kolega jest trochę samolubny. Chce mieć inną kobietę i ciebie dalej za przyjaciółkę, mimo,że wie co do niego czujesz i że jego związek bedzie dla Ciebie traumą! A te jego gadki, że powinien Cię kochać i tak dalej... To jest moim zdaniem gra na uczuciach i dawanie fałszywej nadzieji, żeby osiągnąć korzyść dla siebie. Jak by był wporządku co do Ciebie, to by czegoś takiego nie mówił! Może ty też spróboj się umawiać na randki i jednocześnie się z nim przyjaźnić. A może kogoś poznasz fajnego! 3 Odpowiedź przez tbr 2012-11-14 14:01:47 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Tak, może trochę racji w tym też to, że o innej dowiedziałam się właściwie troszkę przypadkiem, najpierw wspominał o niej jako koleżance, dopiero jak przycisnęłam to powiedział więcej. Że poznali się z 1,5 roku temu przez internet, a spotkali w te wakacje no i teraz ona do naszego miasta miała przyjechać, ale ciągle jej podobno jakoś nie po drodze. Zapytałam kiedy miał zamiar mi to powiedzieć, stwierdził że "po wszystkim" - znaczy niezależnie czy by się ruszyło w jedną czy w drugą stronę. Znam go na tyle że trochę wiem dlaczego to zatajał - nie znosi rozmawiać o swoich prywatnych sprawach i bał się reakcji - ale to też dość mocno mnie czy gra na uczuciach. Z jednej strony wiem, że naprawdę ma problemy w sferze emocjonalnej, leczył się swego czasu u psychologa. Z drugiej... nie okłamałby mnie czymś sam mówi, że najbardziej chciałby żeby było po staremu, ale że też doskonale wie że to samolubne z jego strony i żebym zrobiła to, co uważam za najlepsze dla siebie. Dostosuje się do tego co ja oswajam się z myślą, że z tego nic nie problem w tym, że gdyby nie był to mój najbliższy przyjaciel, zostawiłabym to nie oglądając się za siebie Tak jest mi bardzo trudno coś zdecydować. 4 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-14 16:21:31 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluOn jest z Tobą absolutnie szczery, w 100%. I nie sądzę, żeby był samolubny, po prostu do tej pory traktował Cię jak najlepszą przyjaciółkę, bo tak pozwalałas mu się traktować. Bał się powiedzieć o tamtej dziewczynie bo widział jak przeżyłaś to 2 lata temu, gdy nie potwierdził swoich uczuc do Ciebie. Wiedział też, że masz problemy, więc taił tą informacje i liczył że samo się rozwiąże. Szanował twoje uczucia do niego ale tez nie dawał zbędnych nadziei. To w Twojej głowie wyrosła miłość i to Ty musisz się z nią mówi, że dostosuje się do Twojej decyzji znaczy to że nic do Ciebie nie czuje. Poza przyjaźnią oczywiście. Ja bym wyszła z tego układu bo będziesz cierpieć jeszcze bardziej gdy pewnego dnia wpadnie na kawę z nową kobietą. Co możesz zrobić teraz to odsunąć sie maksymalnie, będzie mniej bolało. Sądzę, że jeśli pozostaniecie w tych samych relacjach Ty będziesz projektować sobie coraz to nowe wizje licząc, że się coś zmieni a on nieświadomy będzie uszczęśliwiał tą drugą kobietę. Spalisz się w tym. Nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Przekonałam się o tym wczoraj, kiedy zakończyłam bardzo ważną dla mnie relację z mężczyzną, dla którego byłam tylko przyjaciółką.... Boli jak cholera ale każdy z tego wychodzi cało, prędzej czy później rany sie goją. Nauczka na przyszłość - nie doszukiwać się ukrytego sensu i drugiego dna, tam gdzie ich po prostu nie ma 5 Odpowiedź przez ICC 2012-11-14 19:15:07 ICC Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-06 Posty: 26 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluSytuacja jest klasyczną kiedy dwoje ludzi przeciwnej płci się przyjaźni,a jedno z nich coś zaczyna czuć do drugiego... Z jednej strony szkoda tracić przyjaciela, który zna Cię na wylot, ale z drugiej strony... jest strasznie ciężko i będzie corazz gorzej. Wycofaj się z tego układu czas leczy rany, za jakiś czas zapomnisz zaczniesz żyć normalnie i ułożysz sobie życie z kimś innym. Trwając dalej w tym układzie będziesz żyła złudną nadzieją, że wkońcu coś wydarzy i będziesz cierpieć,a później obudzisz się sama,a on będzie już mężem innej... 6 Odpowiedź przez sam22 2012-11-14 19:22:57 sam22 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-17 Posty: 1,012 Wiek: 35 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dałaś mu wolność, dałaś mu sygnał, że jesteś "na tak". On dał sygnał, że nie chce. Co teraz ja bym zrobił? Chyba dalej bym się przyjaźnił, ale jednak szukałbym innej bratniej duszy, chłopaka, do miłości, seksu, do życia. 7 Odpowiedź przez klarek 2012-11-14 22:44:58 Ostatnio edytowany przez klarek (2012-11-14 22:46:27) klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluMożna ci pozazdrościć takiego przyjaciela. To, że oboje jesteście lekko powaleni to żaden problem. Kto nie jest ? Myślę, że powinniście kontynuować tę przyjaźń, ale jak radzą poprzednicy zacznij szukać kogoś. I może porozmawiaj z nim żeby trochę wasze relacje rozluźnić. Wiem, że to trudne ale naprawdę myślę że warto potrzymać tę znajomość, ale dla twojego dobra nie powinna być ona tak "ścisła". Jeśli to prawdziwa przyjaźń to przetrwa te rozluźnienie kontaktów. Ja z moją ostatnią (1,5 roku "związku" a znajomości kilkanaście lat) bardzo bym chciał podtrzymać tę znajomość, ale coraz bardziej boję się że nie przetrwamy. Dlatego zazdroszczę Tobie tej znajomości. 8 Odpowiedź przez tbr 2012-11-15 00:41:25 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dziękuję Wam wszystkim baaardzo za odpowiedzi Dopiero teraz widzę, jak straszliwie potrzebowałam opinii kogoś z zewnątrz. Bardzo podoba mi się określenie, że "oboje jesteśmy lekko powaleni", całkowicie się z tym zgadzam, zresztą często sobie to nawzajem mówimy Wiecie, miotałam się straszliwie co zrobić... Jak mówiłam, żal i przykro rozluźniać kontakty, ale ciężko też stać i się przyglądać z boku jak sytuacja się rozwinie. To samo z jego strony: niby mówi, żebym zrobiła to, co będzie najlepsze dla mnie, ale gdy wspominam o nawet nie tyle zerwaniu co rozluźnieniu kontaktów (nawet taki drobiazg jak oddzielne spędzanie okienek - studiujemy razem), on to przeżywa nie gorzej niż ja. Boi się okropnie, że znajomość umrze śmiercią naturalną, dzisiaj przyznał nawet, ze za każdym razem jak o tym wspominam to czuje, jakby coś go trzepnęło w głowę. I że właściwie to bardzo cieszy go, że się miotam i w ogóle mam wątpliwości, a nie od razu odchodzę. Jesteśmy chyba zbyt mocno od siebie uzależnieni, zawsze wszystko robiliśmy wspólnie. Różnie bywało, ale szliśmy przez życie ramię w ramię jak żołnierze Dzisiaj też powiedział mi coś takiego, że najgorsze będzie, jeżeli ja się odsunę a się okaże że nie było po co... Wciąż podkreśla, że sam nie wie bo tamta relacja między nimi też nie jest taka prosta, zresztą to tylko z jego strony chwilowo zauroczenie. Gdy dziś też mówiłam mu, że trudno jest mi zachowywać się "normalnie", bo patrząc na niego uświadamiam sobie, że nie zależy mu i nigdy nie będzie tak zależało na mnie jak mi na nim, powiedział tylko, że choć w tej chwili to może brzmieć żałośnie i niewiarygodnie, to w 100% pewna tego być nie zanim zganicie mnie, że głupia robię sobie nadzieje - nie robię i mimo wszystko, wolałabym żeby mi takich rzeczy w ogóle nie mówił To już specyfika jego charakteru. Wiem że zależy mu na mnie diabelnie - tylko niestety w inny sposób, niż bym ostatnie dni sporo rozmawialiśmy, ale właściwie nie doszliśmy do żadnego konkretnego wniosku co robić, z powodów opisanych wyżej. Dziękuję Wam, pomogliście podjąć mi decyzję o lekkim rozluźnieniu tej więzi dla mojego dobra Jutro z nim o tym porozmawiam, tym razem bez miotania nadchodzi czas na odrobinkę egoizmu... 9 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 14:18:20 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-17 14:19:49) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Przepraszam za posta pod postem, ale to dotyczy czegoś innego, mam nadzieję że nie będzie usunięty Wiecie, zgodnie z Waszymi radami mu powiedziałam, że czas rozluźnić kontakty Przyszedł do mnie w czwartek bo mieliśmy wspólnie do zrealizowania projekt, ale po skończeniu go rozsiadł się i strasznie odwlekał pójście gadając o głupotach, jakby przeczuwał że jak wyjdzie, to coś się stanie. Gdy w końcu stwierdził że już pójdzie, wyszłam z nim, jakoś wolałam powiedzieć mu to na spacerze No i owszem, wiedziałam, że go to trzepnie, ale nie przypuszczałam że AŻ tak... Powiedział wręcz, że chyba nic go tak jeszcze nie przybiło jak to. Na moje słowa, że inaczej się nie da i jest to przemyślana na spokojnie, bez histerii decyzja stwierdził, że no widzi jak stanowczo to mówię i właśnie to jest chyba najgorsze. Sporo mówił, głównie to że boi się, że beze mnie nie da sobie rady i po pewnym czasie staniemy się sobie jak obcy i nie będzie czego ratować, a do tego nie chce się przyzwyczajać. Że będzie strasznie tęsknił, nawet za najmniejszymi drobiazgami. I że ciągle miał i jeszcze wciąż ma nadzieję, że tego nie ogóle nie chciał zakończyć tego spaceru, mówił że ciężko mu się na to zdobyć, skoro nie wie kiedy zdarzy się następny a ten jest póki co ostatni. Odprowadził mnie pod samą bramkę domu, co mu się nigdy nie zdarzyło i strasznie mocno przytulił Na tym samym spacerze powiedział mi też coś trochę dziwnego, że jest widać beznadziejny, skoro nawet nie zauważył że u mnie były takie zawirowania, że chciałabym znów z nim swoją przyszłość związać a u niego było prawie cały czas jak linia prosta, więc myślał że może się zacząć rozglądać za kimś. Na moje słowa, że skoro była "linia prosta" to naprawdę robię dobrze, poprawił że przecież powiedział że "prawie" i że teraz z kolei pewnie ja nie zauważyłam że od początku tego roku akademickiego, jak on to ujął, "u niego też trochę się zmieniło i bardziej mnie lubi". Kosmos, to się robi coraz dziwniejsze Ale pomyślałam, że nawet jeśli jest jakiś mały zalążek, to i tak rozłąka jest mimo wszystko potrzebna, nie? Jeśli mnie straci, to może doceni Jeśli nie... się na uczelni, na zajęciach, mieszkamy obok siebie więc i powroty są wspólne. Wczoraj, pierwszego dnia tej rozłąki, przez pół dnia zachowywał się jakby był na mnie obrażony, nawet wyciągnął komórkę i przy mnie zaczął czytać jakieś stare, krótkie smsy od tej koleżanki Potem mu przeszło, starał się być najbliżej mnie jak się da, najbliżej na ile pozwalałam. Nie traktowałam go jak powietrze, odpowiadam na to, o co zapyta, czasem zażartuję... ale to tyle Już w drodze powrotnej zaczął mówić, że wciąż trudno mu oswoić się z tą sytuacją, nie podoba mu się i w ogóle się w niej nie odnajduje. I że go mój "chłód" przeraża, że tak szybko zmieniłam podejście. Wcale też mi nie przytakiwał zbyt mocno gdy powtarzałam, że innego wyjścia nie widzę. Powiedział nawet coś takiego, że skoro ja nie widzę to nie znaczy że go nie ma, może jakiś psycholog by widział Ech, pewnie że jest mi smutno, ale będę twarda. I dalej uważam, że to była dobra decyzja A nuż coś zrozumie? Głupia sytuacja, jedno bez drugiego żyć nie może a tu o 10 Odpowiedź przez klarek 2012-11-17 14:52:19 klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluZnalazłaś cudownego przyjaciela ale sytuacja zrobiła się kompletnie niezdrowa. I tak trzeba. On musi zrozumieć, że to dla waszego dobra. Może z tej kwarantanny wyniknie coś lepszego Któż to wie. Jednak zachłanna przyjaźń to nie przyjaźń. to egoizm. Przyjaźń nie ma wartości. To po prostu co do smutku. Wiesz. Rok już mija jak zakończył mi się związek. Krótki (1,5, roku), powalony, niezdrowy z wieloletnią koleżanką, przyjaciółką. I strasznie mi jej brak. Jako przyjaciółki. Ale kwarantanna musi być. Może przyjaźń nie przetrwa. Więc nie była przyjaźnią. Wiele lat temu rozstałem się z pewną dziewczyną. Źle się rozstaliśmy. Po kilku latach spotkaliśmy się przypadkiem i przyjaźń nagle wybuchła. I tak jest do dzisiaj. Widzimy się może 1-2 w roku, raz na jakiś czas pogadamy przez telefon, czy skype. Ale zawsze jest to obopólna radość, że się widzimy i rozmawiamy. 11 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 15:51:11 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Owszem niezdrowa, ale chwilami mam trochę poczucie winy że to ja "nawaliłam" Niby wiem że to nie tak do końca moja wina, że na to się większego wpływu nie ma, ale to z mojej strony wyszło przecież...Na jego słowa że boi się że to umrze śmiercią naturalną powiedziałam mu, że ja się o to nie boję, bo jeśli to jest szczere i prawdziwe, to przetrwa. Ale on... wciąż swoje Jak pisałam, wczoraj chyba nie mógł się zdecydować czy jest zły na mnie czy załamany. Wiem dlaczego - jak mówiłam, to trudny i zamknięty w sobie człowiek. To przede mną mógł się otworzyć, do mnie mógł się zawsze zwrócić. Potrafię sobie wyobrazić czym jest dla niego taka strata. Ale tak trzeba Może zrozumie co nieco. Może tamta znajomość nie wyjdzie, bo póki co to mówił o tym jak o czymś mało że marudzę, płaczę i jęczę, bo jestem całkowicie spokojna, ale to dopiero drugi dzień a strasznie mi go brakuje Brak mi smsów z głupimi, zrozumiałymi tylko dla nas żartami, wymyślnych sposobów życzenia sobie dobranoc, gotowania mu obiadów (bo noga z niego w kuchni), "ochrzaniania" za bałaganiarstwo za każdym razem gdy do niego przychodziłam... Oby jemu też A to Twoja przyjaciółka nie chce kontynuować tej znajomości, że mówisz że Ci jej brak? 12 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-17 20:01:23 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluHmmm, bardzo to zabawne Chyba cieszę się, ze tak się Twoje sprawy z przyjacielem układają Doradzałam Ci zerwanie kontaktu ale w głębi duszy przeczuwałam, że on będzie starał się Ciebie za wszelka cenę zatrzymać. Przetrzymaj go trochę, myślę, ze zatęskni i zrozumie co traci. Jest szansa, że będziecie mieli happy end Wiesz, co się wydarzyło u mnie? W poniedzialek zakończyłam kontakt z moim przyjacielem, do którego czułam więcej niż on do mnie. Uznałam, ze trzeba się ratować jeśli on nie odwzajemnia moich uczuć. Po spokojnej rozmowie, gdzie wyglądał jak zbity pies przyznał że nie może mi dawać złudnych nadziei, ze coś między nami wyjdzie a nie jest w stanie wejść w związek tak szybko jak ja bym tego chciala. Więc przyznał, że trzeba to zakończyć. Po czym trzeciego dnia napisal, że życie be ze mnie jest piekłem i żebym dała nam jeszcze jedną, ostatnią szansę. Bez presji i stresu, zobaczymy, czy wyrośnie z tej przyjaźni uczucie. Jestem od niego uzależniona i nie umiem tak po prostu odejść. Więc zostałam przy nim Życie czasem płata różne figle Życzę Ci, aby Twój mężczyzna wreszcie zrozumiał, że tylko z tobą będzie szcześliwy i nie bał się zrobić kroku w przyszłość. 13 Odpowiedź przez klarek 2012-11-17 20:18:57 Ostatnio edytowany przez klarek (2012-11-17 20:20:26) klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu tbr napisał/a:A to Twoja przyjaciółka nie chce kontynuować tej znajomości, że mówisz że Ci jej brak?To chyba dość poplątane. Ma chyba jakieś braki emocjonalne a blisko końca wakacji chyba miała jakieś "załamanie" i coś jej się widziało że dalej czuje coś do mnie. Spotkaliśmy się i cisza. JA już naprawdę ostygłem z miłością do niej. Ale znamy się kilkanaście lat i strasznie mi smutno czasami bez tych smsów, maili, rozmów, spotkań. Takich właśnie kumplowskich. Po zerwaniu jak już przestałem się starać, to właściwie tylko ja szukałem kontaktu na zasadzie starych czasów. A z jej strony suche odzywki i zero własnej inicjatywy. Albo wymówki że nie może bo to, bo tamto. Chyba tylko raz się odezwała z propozycją przejażdżki rowerowej. Ale z kolei ja to zignorowałem. Jak na 1 rok od zerwania to jedna inicjatywa z jej strony to trochę mało, bo tej letnio-jesiennej akcji nie liczę. Może akurat miała doła i tak się jej przypomniałem. No nic. Zobaczymy. 14 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 23:26:48 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Melpomena - o kurczę, ale to fajne! Naprawdę, aż się śmiałam do monitora, tak pozytywnie mnie ta historia naładowała Oczywiście, że go przetrzymam, będę twarda. Choć dzisiaj koło południa miałam moment załamania, chciałam wziąć komórkę i napisać mu, że czuję się beznadziejnie, nie mogąc podzielić się z nim informacją, że chyba ktoś na górze nie chce żebym piła tyle kawy bo wcisnęli mi w sklepie skwaśniałe mleko, że mi w ogóle smutno bez niego. Ale byłam twarda! Zadzwoniłam do przyjaciółki, poplotkowałyśmy, przeszło. A ja jestem z siebie dumna, że realizuję za tego posta, naprawdę ogromne Bo w trudnych sytuacjach zawsze wydaje się, że jesteśmy jedynymi na świecie pokrzywdzonymi w ten sposób... ale ta podobna sytuacja dała mi nadzieję, że i tu się ułoży. Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale że będzie lepiej Życzę Ci tego samego, żebyśmy za jakiś czas obie mogły pochwalić się naszymi wymarzonymi facetami! klarek - poczekaj, żadnej przyjaźni nie warto tak przekreślać. Ponoć brak przyjaciela jest równie niebezpieczny dla organizmu co alkohol czy papierosy Troszkę szkoda, że propozycję przejażdżki zignorowałeś, duma urażonej kobiety jest wielka 15 Odpowiedź przez dziwnaismutna 2012-11-18 00:22:06 dziwnaismutna Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-05 Posty: 488 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Klarek, tez mam takiego przyjaciela, kiedyś bylismy zakochani, ale parą nie byliśmy. Ja walczylam jakis czas o niego, ale sie nie udało. Teraz czasem sie odzywamy , czasem spotkamy, nawet w usta sie pocalowalismy ostatnio, ale oboje wiemy- ze tyle juz bylo wczesniej nieporozumien, rozstan ze nigdy nie bedziemy razem. Ja juz tez nic nie czuje do niego i nie chce z nim byc. Moje uczucie wygaslo, razem z rozczarowaniem, straconym czasem, przepychankami z nim, walka o nic....Chyba lepiej szukac nowego, czegos co bedzie mialo sens, a nie odgrzewac stare przyjaznie.......... 16 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-18 02:45:56 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Tbr, trzymam za was kciuki! U mnie sytuacja jest trochę skomplikowana bo my oboje jesteśmy w związkach... od początku byliśmy ze sobą szczerzy i to on zaproponował mi przyjaźń wiedząc, że nie możemy dać sobie więcej, niż byśmy chcieli. Ja od razu chciałam uciekać ale on mnie zatrzymał, nie było już odwrotu. Zresztą wiesz doskonale, o czym mówię spotykasz taką osobę jeden jedyny raz i czujesz, że znacie się całe życie. Fenomen którego nie można wytłumaczyć. I nie jest to żadna fascynacja seksualna czy pożądanie, między nami nie było nigdy nic. To jest magia, którą się czuje w głowie, a nie w brzuszku Ja jak i Ty mogę powiedzieć, że zrobiłabym dla niego wszystko. Rzuciłabym mój zdroworozsądkowy związek w cholerę dla reszty życia przy nim. Kiedy się rozstawaliśmy "już na zawsze" on powiedział dosłownie to samo co Ty - że prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy i przetrwa wszystko a ja chciałam mu dać w myślach w psyk za jego naiwność!Oczywiście pokiwałam tylko głową i to było na tyle. Zawzięłam się i milczałam przez kolejne dni, zero sms, zero maili. Aż on oszalał i napisał )) - pamiętaj, że tu jestem i czekam, kiedykolwiek mnie będziesz potrzebowała. Ja nic, dalej twardo, przeciez nie tego kolejnego dnia przyszedl mail, niezmiernie miły ze slowami - czekałem na Ciebie tyle lat a teraz nie pozwolę Ci odejść, nie odpuszczę Mój się cały czas boi, że nam się nie uda ze względu na spore przeciwności, które nas niestety czekają ale ja jestem cierpliwa, poczekam na niego Tbr, myślę, że ta mała rozłąka jest wam potrzebna. Jeżeli on jeszcze nie zrozumiał co do Ciebie czuje, stanie się to właśnie teraz. Bądź spokojna i stanowcza, dałaś temu związkowi wszystko co mogłaś, teraz jego kolej. Myślę, ze nie będzie szukał nikogo innego, kiedy w Tobie ma tak naprawdę wszystko, czego mu brak do szcześcia. Tylko jeszcze o tym nie wie ) 17 Odpowiedź przez tbr 2012-11-18 17:00:50 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dziękuuuję za takie wsparcie duchowe, to mi naprawdę dużo daje, wyściskałabym Cię za to gdybyś była tutaj obok :))) Szczególnie gdy już mam chęć złapać za komórkę to sobie przypominam, że mam czekać przecież!Oj wiem o czym mówisz :) Nie jest to jakieś zauroczenie w stylu "łaaał, on jest taki fajny", a na jego widok od razu motylki i zdrowy rozsądek idzie się bujać. Poznaliśmy się trzy lata temu na studiach i od razu znaleźliśmy wspólny język, wszystko wyszło całkowicie naturalnie. Pamiętam w jakim szoku byłam, gdy stwierdziłam że mamy tyyyle wspólnego, do tamtej pory myślałam że jestem dość "oryginalna" :) Znam go na tyle dobrze, że wiem jakie ma i zalety i wady, masę razy mnie wkurzył (a masę razy ja jego) i nawet parę razy były groźby, że to koniec znajomości, ale rozchodziło się po kościach bo trudno żyć bez siebie i się niedoskonałości puszcza w niepamięć... Nawet teraz, w ciągu tych ostatnich dni raz zapytał mnie, czy ja naprawdę wyobrażam sobie życie z nim, wiedząc jaki jest. Powiedziałam że owszem, właśnie z tego powodu to sobie wyobrażam, akceptuję go całkowicie. Ciężko mu chyba było uwierzyć, bo powiedział że z nas to ja jako człowiek jestem ta dobra. Wtedy spytałam go, czy jeszcze za mało mu w złości nagadałam że tak twierdzi i że widać on tego u mnie też nie zauważa a to o czymś świadczy :)To po prostu człowiek, przy którym dobrze, bezpiecznie się czuję, z którym rozumiem się w pół słowa, wystarczy "no wiesz, o co mi chodzi". Który ma cierpliwość do moich słabych stron i u którego mnie takie do szału nie doprowadzają. Tak, zdecydowanie wyobrażam sobie resztę życia z kimś takim! Czuję, że to dojrzałe i przemyślane jak nic innego. Jak mówisz, w głowie a nie brzuszku :)Mój jeszcze nie dał znać. Pierwszego dnia rozłąki powiedziałam mu, że jeśli będzie chciał mi coś powiedzieć, to zna maila, zna nr komórki, zna nr gadu. Odebrał to niestety jak słowa "nie chcę z tobą rozmawiać, kontaktuj się przez internet", ale go poprawiłam, że miałam na myśli sytuację, gdyby było mi głupio w twarz. Powiedział że raczej nie skorzysta, jak już to woli porozmawiać normalnie. Więc będę czekała ;)Mam tylko drobny problem z tym, jak traktować go na uczelni. Staram się spędzać przerwy w otoczeniu koleżanek, ale na każdych zajęciach siedzimy obok siebie. Pierwszego dnia spytał, czy ma usiąść obok mnie, ale gdybym powiedziała że nie, to mógłby pomyśleć że w ogóle znać go nie chcę... Problem w tym, że mamy ten sam plan i mieszkamy na tym samym osiedlu, więc siłą rzeczy jakiś czas się widzimy i spędzamy ze sobą. Wolałabym móc w ogóle się nie widzieć, ale to już chyba nie do przeskoczenia ;)My kobiety to jednak jesteśmy złote istoty, że tyle przechodzimy, no nie? Tylko kiedy oni zrozumieją, komu na nich tak naprawdę, ale to naprawdę zależy :P 18 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-20 16:32:57 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu))ciesze sie, że jestes taka twarda daj znać jak sprawy że najrozsądniej będzie, jeśli będziesz go traktowała na luzie i z szacunkiem, jednak bez spoufalania się. Bądź pomocna i życzliwa niech jednak on wie, że w pewnym stopniu nie jestes już dostępna dla niego tak jak dawniej. wszystko jest na dobrej drodze 19 Odpowiedź przez tbr 2012-11-20 21:59:58 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-21 00:31:21) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu No nie powiem że jest lekko na duszy Dziś nawet jak przechodziłam obok salonu fryzjerskiego to z marszu stwierdziłam że wstąpię, żeby (dosłownie!) czymś głowę zająć... Zostawiłam tam 35zł, ale faktycznie czuję się lepiej Głównie temu lekko nie jest, że on teraz przechodzi chyba jakiś etap złości na mnie, że taką decyzję podjęłam. Właśnie w tej chwili robi mi w smsach żale, że przecież mówiłam że to nie będzie traktowanie go jak powietrze a już niewiele mi do tego brakuje - a ja po prostu niepytana odezwałam się do niego może 3, 4 razy Że pewnie że nie myślał że będzie jak do tej pory, ale wkurza go to jak jest teraz bo takiego czegoś chyba też się nie spodziewał, choć takie było założenie...Powiedziałam mu żeby nie robił mi pretensji bo to nie tak że to mój ot taki kaprys i zapytałam, czy chce o tym porozmawiać, odpisał że jeszcze teraz nie, bo jest zbyt tym wszystkim rozbity i żebym się nie przejmowała. Ja z kolei odpisałam, że się nie przejmuję, tylko gorzej że on tak podchodzi, bo jak to ja będę się starała to to będzie nieco niepoważne Po tym napisał mi już tylko, żeby nie ciągnąć tego dalej, on zaraz w pracy będzie i w ogóle to dobranoc Chyba przeżywa lekki szok i panikę że jestem tak spokojna, do tej pory raczej byłam taka "przeżywająca" 20 Odpowiedź przez tbr 2012-11-21 22:26:43 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Ech, skiepściłam chyba sprawę Nie byłam dziś twarda Wracaliśmy dziś z uczelni, on ani słowem się nie odezwał a propo wczorajszych smsów że ma do mnie żal. Niestety, bolało mnie okropnie że nie zamierza tego jakoś komentować więc w końcu sama go zapytałam, czy może chce coś powiedzieć, że np o co te pretensje bo mi się wydaje że trochę jakby nie miał do tego prawa... Stwierdził że wczoraj wszystko napisał i właściwie to już mu przeszło, dziś nawet go nie wkurzało że się nie odzywałam na uczelni i chyba zaczyna się powiedziałam mu, że no skoro tak to ok, widać tak miało być. Wtedy spytał, czy ta rozłąka to nie jest przypadkiem jakiś test czy jest mnie wart, bo kobiety to tak robią chyba Powiedziałam mu że no w pewnym sensie trochę i tak, choć pewnie myślał że zaprzeczę. Że chciałam zobaczyć co zrobi, ale jestem niemile zaskoczona, że raz że pretensje a dwa że jest raczej dość bierny... To stwierdził - i to niestety cecha jego charakteru o której zresztą wiem od dawna - że jak na pewno wiem to nie ma takiego odruchu że pcha się tam gdzie go nie chcą... I że dziś nienajlepszy dzień na taką rozmowę bo jest zmęczony po pracy i podirytowany, może chyba happy endu u mnie nie będzie Trochę siebie widać przeceniłam. 21 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-22 04:41:28 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu szkoda nie muszę nic mówić, że odkryłaś niepotrzebnie swoje karty i teraz on myśli, że grasz z nim w gierki. Faceci tego nie że jeżeli ucinasz kontakt to na amen. Wtedy by się okazało czy idziecie w tą czy w tamtą stronę. Niestety zgubiła Cię niecierpliwość i brak silnej woli Cóż, nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło Musisz teraz zdecydować, czy wracacie do relacji koleżeńskich. Co będzie dalej, czas mnie wszystko zmierza ku lepszemu. Nie wspominamy ani słowem o tym co było, kontaktujemy się codziennie powoli patrząc, jak nasza relacja rośnie w siłę. Widzę ostatnio u niego sporo zmian, również co do wyglądu i domyślam się, ze ma to głęboki związek ze mną. Jestem pełna optymizmu, że się uda 22 Odpowiedź przez tbr 2012-11-22 11:31:31 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-22 11:33:48) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Wiem, ale powiem Ci szczerze, że zaczynałam powoli dostrzegać beznadziejność tej sytuacji i właśnie w którą stronę idziemy... Dziś mija tydzień, a z jego strony nie było prób pojednania, tylko właśnie jeszcze pojawiły się pretensje w moją stronę i obrażanie się, że się nie odzywam a potem zamiast coś z tym robić to zaczął się godzić z losem Bo kontakt ucięłam na amen, ale było to trochę utrudnione z racji że codziennie się widzimy. Jeśli to do mnie miał żal, to mnie to tylko uświadomiło, że nie zależy mu tak na mnie jak powinno. Ba, nie wiem teraz czy nawet zależy na znajomości jako takiej... Pewnie nigdy by nie powiedział czegoś takiego jak Twój przyjaciel, że ciężko mi bez ciebie i spokojnie poczekajmy co z tego wyniknie. Zaczekałabym się na śmierć Wspominałam parę razy, że to trudny człowiek, z problemami. Tylko że jeżeli nie zdobędzie się na odrobinę emocji to nigdy nikogo przy sobie nie zatrzyma, 3 tygodnie temu na przykład jedna koleżanka też z nim całkowicie kontakt zerwała, mając dość...No i chyba się nie zdecyduję wrócić do koleżeńskich relacji, przynajmniej na razie. Nie dam rady, wciąż będę o tym wszystkim myślała i nigdy się z niego nie co do przyznania się - zna mnie na tyle, że nie było sensu iść w zaparte Nawet gdybym powiedziała że "nie, skądże" to by nie szczęścia i powodzenia I zazdroszczę oczywiście 23 Odpowiedź przez tbr 2012-12-17 00:05:57 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-12-17 00:07:59) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu No dobrze, skoro mam przenieść post... Choć wydawało mi się, że to już inny przypadek bo chodziło mi tam o pomoc psychiczną osobie z problemami, ale w porządku Przeklejam post z innego działu w jego oryginalnej formie, więc proszę się nie dziwić, jeśli forma wydaje się sztuczna Sprawa dość złożona i delikatna, proszę z góry o cierpliwość i wyrozumiałość jeśli zamotam Otóż - mam bliskiego przyjaciela. Był mi dużo bliższy niż obecnie przez długi czas, bo teraz nasze drogi się krzyżują mniej. Powód? Ja czuję do niego coś więcej niż przyjaźń, on tego nie odwzajemnia. Wie, że powinien, ale nie odwzajemnia. Poza tym niedawno wplątał się w dziwną internetową znajomość bez perspektyw (on by chciał, ona nie), tak w tym tkwi i to kolejna przeszkoda. Trochę telenowelowato W każdym razie ja zdecydowałam o dość mocnym rozluźnieniu tej znajomości, co on strasznie przeżywa. Opisałam to w moim innym wątku, ale to teraz nie jest tak do meritum sprawy. Odkryłam przypadkiem pewien czas temu, że cierpi on na dość poważną fobię społeczną, znajdując jego posty na jednym z for internetowych. Wiedziałam, że jest to trudny człowiek z depresyjnymi myślami, ale nigdy bym nie pomyślała, że ma AŻ takie problemy, byłam przerażona, czytając jego wpisy. Nie wiedziałam na przykład, że tak stresuje go przebywanie w towarzystwie, że między zajęciami chodzi czasem do toalety i wymiotuje ze stresu. Pisał też, że ma okropne kompleksy na tle tego, że czuje się gorszy od reszty - jego zdaniem - świetnie sobie radzących ludzi na roku (studiujemy niełatwy kierunek, wymagający dużo pracy). Woli nie odzywać się na zajęciach, bo się boi, że powie jakąś głupotę i nauczyciel będzie się śmiał. Co do mówienia głupot to ma to też w stosunku do znajomych, boi się wdawać w dyskusje, bo twierdzi że i tak swojego zdania nie obroni i nie ma tematów do rozmów. Uważa, że wolno myśli, niczego nie umie i zwyczajnie wmawia sobie, że jest głupi. Oczywiście wg mnie (całkowicie obiektywnie) to po prostu normalny, inteligentny facet, tyle że pogrążony w czarnych myślach... Może najwyżej nieco niedomyślny, ale to przecież męska cecha Strasznie dobija go każda porażka, nawet drobne potknięcie sprawia, że czuje się jak idiota i bardzo to przeżywa. O sobie samym zdanie ma niesamowicie niskie i uważa, że jest totalną sprawa, że poważnie podejrzewam, że mnie odrzuca właśnie z takiego powodu, przynajmniej częściowo. Ja się uczę dobrze, bez poprawek i innych większych problemów, świetnie dogaduję się z nauczycielami i ludźmi z otoczenia. Najwyżej jestem troszkę dziwna i humorzasta Ale wracając do tematu - kiedyś, dawno temu, powiedział mi że ja zasługuję na kogoś lepszego, na moim poziomie (w domyśle: nie na niego). Dlatego uważam, że on może sądzić, że jestem dla niego "za mądra" i choć mówiłam mu wprost że akceptuję go takiego jakim jest, to słabo to dociera. A tamta dziewczyna studiuje kierunek dość mało wymagający i jest równie zdołowana życiem jak on, co go tylko coraz gorzej nakręca, wpada w jakąś obsesję...I tu zwracam się z pytaniem i prośbą - jak dotrzeć do takiej osoby? Ma ktoś podobne doświadczenia? Już pomijając kwestie jak go do siebie przekonać, że moglibyśmy spróbować (ja wciąż jestem gotowa na takie coś, całkowicie świadoma ewentualnych trudności - w "dobre dni" i ogólnie przy mnie jest bardzo dobrym człowiekiem), ale po prostu co robić? Czy mogę go jakoś z tego wyrwać? To człowiek bliższy mi niż rodzina, bo w domu u mnie nie jest lekko...Zupełnie nie wiem co teraz robić. Do tej pory wydawało mi się, że skoro mnie odrzuca, to powinnam się odsunąć, ale nie wiedziałam że tak wszystko przeżywa, nie chcę mu dokładać problemów Wiem, że powinnam też myśleć o sobie i uspokajając - głupia nie jestem i nie zamierzam pakować się w coś toksycznego, jednak chciałabym mu pomóc wyjść na trochę prostszą drogę... Tylko jak, skoro nasze kontakty powinny być ograniczone? Po jego wyznaniu, że nie odwzajemnia moich uczuć, nie możemy przyjaźnić się tak blisko jak było to do tej pory (a było na takiej stopie, że bez problemów spaliśmy obok siebie w jednym łóżku), ja czuję się zbyt zraniona i naprawdę chciałabym się odsunąć. 24 Odpowiedź przez tbr 2014-09-12 22:57:41 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Odkopuję na chwilę swój dawny wątek Minęły już prawie dwa lata od tej mojej rozpaczy, że nie kocha i o nie, co teraz Pokrótce jak się sytuacja rozwinęła - wspomniany przyjaciel był w końcu w związku ze wspomnianą dziewczyną, ale był to związek trudny, niestabilny i po roku go rzuciła. W międzyczasie ja ucięłam lekko znajomość, ale tak żeby po prostu się odkochać i żyć własnym życiem, bo czas był ku temu co odkopuję wątek? Żeby dać nadzieję dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych, bo istnieje życie po takiej nieszczęśliwej miłości Jakiś czas po tym, jak postanowiłam być twarda i nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą, spotkałam faceta, któremu udało się znowu wywołać u mnie te przysłowiowe motylki (i fruwają tam do dzisiaj) Totalne przeciwieństwo przyjaciela, także pod względem wyglądu, a jednak... Kto by pomyślał? Ja na pewno nie, gdy tak wspominam ten czas dwa lata mieszkamy już razem, planujemy wspólną przyszłość, a ja czuję się najbardziej kochaną kobietą na świecie Wnioski?1) nie traktujcie niewypału jak koniec świata2) nie marnujcie czasu na kogoś, kto was nie chce!3) nie traćcie nadziei, że jeszcze spotka was szczęście 25 Odpowiedź przez kobitka2 2014-09-12 23:50:29 kobitka2 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-11 Posty: 35 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluO matko... chciałabym powiedzieć, że świetna historia, ale to źle zabrzmi. A chodzi mi przecież o morał końcowy, który fatygowałaś się zamieścić. Super sprawa, aż mi się na sercu ciepło zrobiło. Przeczytałam wątek, bo sama obecnie jestem w związku z przyjacielem ( czy bardzo dobrym kolegą) i myślałam, że będę mogła w czymś pomóc To co nasunęło mi się na myśl to fakt, że u nas On tylko zagaił kilka razy i dał mi czas żebym sama do tego doszła, że mam u boku wspaniałego faceta:) Dlatego może nie było to tak drastyczne przeżycie dla mnie jak dla Twojego przyjaciela. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to że to wszystko jest już NIEWAŻNE Nie znam Cię, ale i tak cieszę się Twoim szczęsciem!!! Pozdrawiam serdecznie! 26 Odpowiedź przez dymitrop 2014-09-13 12:52:53 dymitrop Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-20 Posty: 302 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielua tak z ciekawości to już w ogóle z nim nie gadasz? (friendem) 27 Odpowiedź przez tbr 2014-09-13 15:43:58 Ostatnio edytowany przez tbr (2014-09-13 15:45:27) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu dymitrop napisał/a:a tak z ciekawości to już w ogóle z nim nie gadasz? (friendem)Nie no, nie jest tak że udaję że go nie znam - odzywałam się normalnie, po prostu rzadziej i mniej "wylewnie". Nawet wpadał czasem do mnie i mojego faceta na imprezy. Ale w którymś momencie (jakieś 1,5 miesiąca temu) stwierdziłam że to zwykle ja się odzywałam co słychać, więc powiedziałam sobie dość, skoro to tylko mi zależy jakoś na tej znajomości. Jak przestałam pisać, to i od niego znaku życia po dziś dzień nie ma Nie to nie, wcale mnie to nie boli. Czasem nawet zapominam, że istnieje ktoś taki Poza tym doszły mnie słuchy że pozwala sobie wśród znajomych na niewybredne komentarze względem mnie i mojego chłopaka - a to że takie dwa gołąbeczki zakochane aż do wymiotów, a to że poleciałam na takiego, co więcej zarabia i jest zaradny czy wreszcie, co przelało czarę goryczy, że szybko się pocieszyłam i czekać na niego nie wiecie, tamtą dziewczynę też podobnie obsmarowywał przy innych, w rozmowie ze mną nazwał ją raz nawet "moja niby-dziewczyna", więc to nie tak że miał coś personalnie do mnie, a chyba ogólnie wśród ludzi żyć nie tym wszystkim doszłam do wniosku, że nie jest warty uwagi nie tylko jako partner, ale nawet jako dobry kumpel, skoro nie zna pojęcia lojalność i bycie fair. Niektórzy faceci są beznadziejni, cieszę się straszliwie że nic sensownego z tego nie wyszło 28 Odpowiedź przez dymitrop 2014-09-13 17:57:58 dymitrop Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-20 Posty: 302 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluFaktycznie ma problem z relacjami z ludźmi a Ty go dodatkowo wyśmiewasz -> no ale cóż każdy ma prawo do wyborów:)swoją drogą dobrze zrobiłaś, że jak sam nie odwzajemnia kontaktu to go olałaś, po co się starać jak ktoś ma Cię gdzieś 29 Odpowiedź przez tbr 2014-09-13 18:38:21 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluSerio wyśmiewam? Gdzie? :-P 30 Odpowiedź przez Mati90 2014-09-13 19:56:39 Mati90 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-16 Posty: 14 Wiek: 22 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluPowiem ci że fajnie czyta się że taka historia może się tak fajnie ja obecnie jestem w bardzo podobnej sytuacji w jakiej ty byłaś 2 lata to ja zakochałem się w swojej przyjaciółce, starałem się od niej odsunąć nie przyznając się nigdy do tego że poczułem do niej, coś więcej, dlaczego ponieważ wiem że pomiędzy nami nigdy nie będzie nic się od niej wymyślając jakieś durne historyjki ( największy z moich błędów) i co nie udało mi się ponieważ ona nie pozwalała mi na to, wiedziałem że chce naszej przyjaźni ale ja strasznie się męczyłem i stało się, przyznałem się że się doznała delikatnego szoku ja podjąłem decyzje o zakończeniu znajomości, bo tylko wtedy będę mógł się odkochać, dała mi wolną rękę, minęło kilka dni i wymiękłem zadzwoniłem i poprosiłem o rozmowę i teraz siedzę i zastanawiam się co mam jej powiedzieć, z jednej strony chce się odkochać a z drugiej strony mam tylko ją, jest mi bardzo bliska i czuje się teraz fatalnie ,bardzo ją skrzywdziłem zwłaszcza tymi próbami zakończenia znajomości bez powodu. I powiedzcie mi co ja mam teraz zrobić czy postarać się odbudować naszą relacje i jakoś się odkochać będąc przy niej czy zakończyć to na jednak jeszcze jeden problem pracujemy razem i jeśli zakończę znajomość to będzie to straszne widzieć ją codziennie a sądzę że nawet jeśli się dogadamy jakoś to i tak nigdy nie będzie taka sama mi coś dziewczyny bo ja już sam nie wiem co robić. 31 Odpowiedź przez rita54 2014-09-13 20:39:53 Ostatnio edytowany przez vinnga (2014-11-12 13:38:57) rita54 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 129 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluPost usunięty na życzenie użytkownika. Mod. Vinnga 32 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-09-13 22:34:09 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu tbr napisał/a:Odkopuję na chwilę swój dawny wątek Minęły już prawie dwa lata od tej mojej rozpaczy, że nie kocha i o nie, co teraz Pokrótce jak się sytuacja rozwinęła - wspomniany przyjaciel był w końcu w związku ze wspomnianą dziewczyną, ale był to związek trudny, niestabilny i po roku go rzuciła. W międzyczasie ja ucięłam lekko znajomość, ale tak żeby po prostu się odkochać i żyć własnym życiem, bo czas był ku temu co odkopuję wątek? Żeby dać nadzieję dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych, bo istnieje życie po takiej nieszczęśliwej miłości Jakiś czas po tym, jak postanowiłam być twarda i nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą, spotkałam faceta, któremu udało się znowu wywołać u mnie te przysłowiowe motylki (i fruwają tam do dzisiaj) Totalne przeciwieństwo przyjaciela, także pod względem wyglądu, a jednak... Kto by pomyślał? Ja na pewno nie, gdy tak wspominam ten czas dwa lata mieszkamy już razem, planujemy wspólną przyszłość, a ja czuję się najbardziej kochaną kobietą na świecie Wnioski?1) nie traktujcie niewypału jak koniec świata2) nie marnujcie czasu na kogoś, kto was nie chce!3) nie traćcie nadziei, że jeszcze spotka was szczęście Bardzo pozytywny i na pewno przydatny post Cieszę się, że Ci ułożyło. Masz całkowitą rację, nie można tracić nadziei, niewypały zdarzają się wszędzie, ale nie przekreślają nic dalej. A jak ktoś nas nie chce, to faktycznie nie ma co marnować czasu, teraz jesteś szczęśliwa i super, że tak się ułożyło "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 33 Odpowiedź przez Mati90 2014-09-13 22:40:05 Mati90 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-16 Posty: 14 Wiek: 22 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluHej Rita dziki wielki za zainteresowanie, Masz racje czasami lepiej trzymać język za zębami faktycznie takie wyznanie przyjacielowi lub przyjaciółce w 90% niszczy relacje choć mówi się że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko jest to prawda to czy nasze przyjaźnie były prawdziwymi przyjaźniami z prawdziwego zdarzenia ? wierze że tak Powiem ci że jesteśmy teraz oboje załamani ja bardzo współczuje tobie tego że twój przyjaciel potrafi zachowywać się w tak okrutny sposób bo bardzo cie rani a przecież niema w tym twojej winy, każdy może się zakochać, zwłaszcza w taki bliskiej osobie jak przyjaciel, czy przyjaciółka. Nam niestety się to przytrafiło, zgodzę się też że dla drugiej osoby jest to bardzo trudne i wcale się nie dziwie zwłaszcza jak oboje, twój przyjaciel jak i moja przyjaciółka są w szczęśliwych związkach. Boją się o te związki , miłość jest ponad wszystko dopiero potem jest przyjaźń. Ja osobiście staram się też patrzeć na to w inny sposób, a więc oboje straciliśmy bliskie nam osoby ale teraz łatwiej będzie nam obojgu otworzyć się na nowe jaki juz wcześniej napisałem, nigdy nie robiłem sobie nadziei że między nami może kiedyś coś być, znam swoją przyjaciółkę bardzo dobrze i wiem jak bardzo kocha swojego faceta i zawsze życzyłem im szczęścia i będę im tego szczęścia życzył pozostaje jednak już chyba tylko pogodzić się z tym że zniszczyliśmy nasze przyjaźnie a w zasadzie nie my tylko nasze serca. Troszkę się rozpisałem ale warto, a więc głowa do góry odkochamy się i zawrzemy nowe przyjaźnie oby tylko się sytuacja nie powtórzyła. Chyba że uda się nam połączyć przyjaźń z odrobiną namiętności i wyjdzie z tego piękna miłość. Gdybyś chciała pogadać to zostawiam ci moje gg 6143809Pozdro dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
- Снጊዦэжևлሉ епудራኩиመя иκ
- ሙηովጊγ жаቄոχаφе ыглабυм
fot. Adobe Stock Przyjaźń trzeba pielęgnować, dbać o nią niczym o delikatny kwiat. I trzeba jej poświęcać czas. Teraz już to rozumiem. Obudź się – szepczę, chociaż przecież dobrze wiem, że Anita mnie nie słyszy. – Obudź się, to ja, twoja przyjaciółka... A potem dopadają mnie złe myśli, te same, które już tak długo próbuję od siebie odgonić. "Czy naprawdę mam prawo nazywać się w ten sposób?". Wydawało mi się, że jestem Anicie najbliższa. Przecież powinnam coś zauważyć, pomóc jej... tymczasem ja byłam zajęta swoim życiem i atrakcyjniejszymi sprawami. I nie zauważyłam, co się z nią dzieje. Czy kiedykolwiek potrafię to sobie wybaczyć?! Może dlatego przychodzę do tego szpitala codziennie, zmieniam pościel, przynoszę ciasto, a potem sama je zjadam. I opowiadam, opowiadam, opowiadam... Co nowego powiedział dziś Konrad, z kim umawia się Waldek – nawet to nie potrafi jej zranić. Anita jest od wielu tygodni w śpiączce i lekarze nie dają wielkich nadziei. A ja nie prostuję, gdy jakiś nowy, przychodzący na dyżur, stwierdza: – Pani pewnie siostra? Kiedyś byłyśmy jak siostry. Tylko ta odrobinę starsza, wydawałoby się mądrzejsza, czyli ja – w chwili próby zawiodła. Znamy się od dwudziestu siedmiu lat. Od pierwszych dni swojego życia. W zasadzie znałyśmy się jeszcze przed urodzeniem, bo nasze mamy też się przyjaźniły. W podobnym czasie wyszły za mąż, w podobnym czasie urodziły dwie jasnowłose i niebieskookie dziewczynki. Razem chodziłyśmy do przedszkola, potem do tej samej podstawówki. Można by powiedzieć, że byłyśmy na siebie skazane. Tym bardziej, że żadna z nas nie ma rodzeństwa, więc byłyśmy dla siebie jak prawdziwe siostry. Rodzice Anity nawet starali się o braciszka dla niej, ale niestety – ciocia straciła ciążę w szóstym miesiącu. To po tym wydarzeniu tak bardzo się ponoć zmieniła. Zamknęła się w sobie, popłakiwała po kątach, a nawet – czego dowiedziałam się dopiero jako dorosła kobieta – próbowała odebrać sobie życie. Kiedy Anita miała siedem lat, jej mama wyjechała za granicę. I już nie wróciła. Znalazła dużo młodszego i zerwała z rodziną wszelkie kontakty. Ja najlepiej wiem, jak Anita tęskniła za matką. To wtedy stała się tak częstym gościem w naszym domu. A moja mama starała się pomóc jak umiała – kupowała Anicie ubrania podobne do moich, piekła placki z jabłkami, wysłuchiwała zwierzeń, na które wujek – rozgoryczony wówczas, samotny i zapracowany – nie miał czasu. Lubiłam wtedy myśleć, że to dzięki opiece mojej rodziny Anita potrafiła poradzić sobie z trudną sytuacją życiową. Była taka poukładana, świetnie się uczyła. Zawsze wiedziała, kim będzie w życiu. Wiedziała też, że wcześnie założy rodzinę i że nigdy nie porzuci swojego dziecka. Jak ja jej zazdrościłam tej żelaznej konsekwencji, która czasami aż mnie przerażała! Pamiętam, jak uczyłyśmy się do klasówki z biologii. Anita wkuwała cały wieczór, ale ciągle zdawało jej się, że umie za mało. Przepytywałam ją, a ona kilka razy się pomyliła. Była za to na siebie wściekła: – Jeśli nie dostanę czwórki, za karę nie pojadę na obóz – powiedziała. Postukałam się w głowę. Po pierwsze, nie było to raczej możliwe, aby Anita nie dostała czwórki, po drugie – na ten obóz czekałyśmy przez cały rok! Nie mieściło mi się w głowie, że przez głupią ocenę Anita zrezygnowałaby z takiej przyjemności. A jednak. To był trudny sprawdzian. W klasie posypały się jedynki. Oczywiście moja przyjaciółka dostała najlepszy stopień, ale i tak było to... tylko trzy plus. Chciałam sama pobiec do nauczycielki i ubłagać ją, żeby podwyższyła Anicie ocenę. Wiedziałam jednak, że moja przyjaciółka nigdy nie pozwoliłaby na ocenianie jej z litości! Oprócz mnie nikt z klasy nie wiedział, jak trudną ma sytuację rodzinną. Na zebrania zawsze przychodził jej ojciec i Anita surowo zabroniła mu wspominać, że mama od nich odeszła. Tego dnia, po sprawdzianie, Anita przyszła do nas i oznajmiła spokojnie: – No cóż, nie pojadę na ten obóz. Zasłużyłam na surową karę. Będę się uczyła przez całe wakacje. Jak ja ją błagałam, żeby nie marnowała całego lata! Na próżno. Opowiedziałam o tym mojej mamie, bo wiedziałam, jakim jest autorytetem dla Anity. Liczyłam na to, że mi pomoże przekonać przyjaciółkę, żeby nie była dla siebie tak surowa. Mama jednak tylko spojrzała smutno: – W takich chwilach Anita jest tak podobna do Danki. Niestety... czasami myślę, że ona, mimo tego całego swojego opanowania i dojrzałości, jest bardziej podobna do Danusi, niż nam się wydaje. Dopiero wiele lat później dowiedziałam się, że ciocia Danka, mama Anity, też zachorowała w wieku dwudziestu kilku lat. Jakże żałuję, że nikt nie uprzedził mnie o tym wcześniej! Tymczasem my dorastałyśmy z Anitą wspólnie, razem zaczęłyśmy interesować się chłopcami i coraz później wracać do domu. Muszę przyznać, że moja przyjaciółka była ode mnie ładniejsza i pewnie w normalnych okolicznościach byłabym o to piekielnie zazdrosna, gdyby nie to, że cała postawa Anity po prostu odpychała od niej ewentualnych adoratorów. – Zobaczysz, będziesz starą panną – straszyłam ją, gdy kolejny raz ignorowała propozycję umówienia się na randkę albo unikała szkolnej dyskoteki. – Ale za to jaką wykształconą starą panną – żartowała Anita. Nie mogłam nie przyznać jej racji. Podczas gdy u mnie na włosku wisiała sprawa otrzymania świadectwa dojrzałości, Anita z łatwością zdobywała kolejne szczeble edukacji. Maturę zdała śpiewająco, potem dostała się na medycynę. Wiedziałam, że jej marzeniem była, o ironio losu, psychiatria, ale chyba dała się namówić komuś na wydziale i w końcu jako specjalizację wybrała pediatrię. Zamieszkała w akademiku w Lublinie i nie mogłyśmy się już tak często widywać. Ja mieszkałam dalej z rodzicami i zajęłam się grafiką komputerową. Wydawało się, że po trzech innych kierunkach, które zaczynałam zgłębiać w studium policealnym, ale których niestety nie skończyłam, to będzie prawdziwym strzałem w dziesiątkę. I rzeczywiście, w tej chwili pracuję jako pomocnik grafika w niewielkiej agencji reklamowej i całkowicie jestem pochłonięta pracą – a przynajmniej tak było jeszcze pół roku temu, do "wypadku" Anity... Ale wracając do wspomnień. Moja przyjaciółka nie należała do wylewnych. Jednak pewnego dnia, na trzecim roku studiów, kiedy przyjechała do domu na święta, nie mogłam nie zauważyć, że się zmieniła. Miała na sobie śliczny rudy golf, który cudownie podkreślał jej świeżą karnację i cała tak jakoś emanowała szczęściem. Nie byłabym prawdziwą przyjaciółką, gdybym od razu nie zgadła, że za tą zmianą musi stać jakiś mężczyzna: – Tak, zakochałam się! – przyznała nieśmiało Anita. – Poznasz go niedługo, na pewno się polubicie. Nie polubiliśmy się, ale nie zamierzałam tego Anicie mówić – robiłam dobrą minę do złej gry. Waldek wydawał mi się samolubnym samcem, który chciał całkowicie podporządkować sobie moją przyjaciółkę. I chyba mu się to udawało, bo Anita przy nim milczała jak trusia. A on był wtedy wniebowzięty. Musiał chyba być nią bardzo oczarowany, bo jeszcze zanim Anita skończyła studia, wzięli ślub. Była w tym dniu taka piękna, taka szczęśliwa! Ale w pewnym momencie wesela, zobaczyłam ją zapłakaną w jakimś kącie: – Boję się, że nie sprostam – szlochała. – To taka odpowiedzialność być matką i żoną. A Waldek tak we mnie wierzy... Złożyłam to wtedy na karb nawału emocji i poczęstowałam Anitę gromadą banałów o tym, jak pięknie ułoży się jej życie przy boku ukochanego mężczyzny. A następnego dnia, na poprawinach, moja przyjaciółka wyglądała kwitnąco i zabroniła mi wspominać o wybuchu, którego byłam świadkiem. Nie zamierzałam łamać danego jej słowa. A potem czas mijał, a ja o tym i, co tu kryć, trochę o Anicie, zapomniałam, bo sama się zakochałam. Krzysiek był grafikiem w mojej firmie, niestety żonatym. Czułam się winna, wikłając się w romans i całkowicie mnie ta sytuacja pochłonęła. Kompletnie nie interesowałam się światem zewnętrznym – w tym moją przyjaciółką. U niej zaś nie działo się najlepiej. Zamieszkała wprawdzie z mężem w nowej kawalerce w centrum miasta, ale Waldek okazał się despotycznym mężczyzną, który nie pozwalał jej dokończyć studiów i nieomalże wychodzić z domu. Moja mama była tam kilka razy, lecz, widząc bierność Anity, przestała odwiedzać swoją przybraną córkę: – Widać jej odpowiada taka sytuacja. – powiedziała mi nawet pewnego dnia z żalem. – Jeśli chciałaby utrzymywać ze mną kontakty, nie pozwoliłaby na takie traktowanie gości w swoim domu. Nie będę się mieszać w ich sprawy. Nie ma co dziwić się starszej kobiecie? Ale to ja, młodsza i będąca z Anitą najbliżej, powinnam była zauważyć, co tak naprawdę się tam dzieje. Gdybym wykazała choć odrobinę zainteresowania... Niestety, nawet kiedy Anita dzwoniła do mnie, ja w tamtym okresie miałam pilniejsze sprawy. Pamiętam taką sytuację: Anita bardzo chciała mieć dziecko. Dość długo nie udawało jej się zajść w ciążę, a kiedy w końcu się udało, straciła maleństwo na samym początku. Takie rzeczy się zdarzają i pewnie osoba odporniejsza psychicznie przeszłaby nad tym, po okresie żałoby, do porządku i zaczęła starać się dalej o potomstwo. Ale Anita wcale nie była taka odporna psychicznie, na jaką wyglądała. Pamiętam, że dzwoniła do mnie kilka dni po poronieniu. Pewnie potrzebowała się wygadać, wysłuchać, że wszystko będzie dobrze – ale trafiła na zły czas. Byłam wtedy akurat z Krzyśkiem nad jeziorem. Przekonywałam go, żeby zostawił dla mnie żonę. Było mi dobrze, czułam się kochana. Nie chciałam sobie psuć nastroju. Kilka razy odrzuciłam połączenie. Telefon więcej nie dzwonił, a kiedy spotkałyśmy się kilka dni później, Anita nie wyglądała na obrażoną: – Rozumiem, każdy ma swoje życie – powiedziała tylko, uśmiechając się, jak to ona, łagodnie. – A co tam u ciebie? I opowiadałam, a ona słuchała z rzadka coś wtrącając, bo słuchaczką była zawsze wspaniałą. Wróciłam do siebie przekonana, że odbyłyśmy wspaniałą, mądrą rozmowę – jakoś umknęło mojej uwadze, że tak naprawdę to był monolog, a ja nie zadałam sobie nawet trudu, by spytać – co u niej? Gdzieś tak po dwóch miesiącach dotarły do mnie niepokojące sygnały, że moja przyjaciółka straciła pracę. Wtedy też nie miałam czasu, żeby zadzwonić. Wysłałam tylko banalny sms, że wszystko będzie dobrze, i że na pewno znajdzie kolejne zatrudnienie. Anita na wiadomość nie odpowiedziała, a ja utwierdziłam się w przekonaniu, że wcale nie zależy jej na kontakcie ze mną. – Widać wystarcza jej mąż i nikogo już nie potrzebuje – powiedziałam nawet do mamy któregoś dnia. – Są takie kobiety. Anita przestała też pojawiać się na uroczystościach rodzinnych, na których do tej pory była stałym gościem. – A może coś u niej nie w porządku? - zagadywała mnie mama. – Jedź, odwiedź ją, tobie najbardziej wypada. Więc pojechałam którejś soboty z ciastem domowej roboty, ale nie była to najbardziej udana wizyta. Anita przez większość czasu milczała z ponurą miną, a ja nabrałam przekonania, że ona się po prostu wywyższa: – Skończyła studia, żyje w innym środowisku, teraz będzie miała nowych przyjaciół – powiedziałam nawet mamie, rozżalona efektami wizyty. – Nie zamierzam jej się narzucać. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nie kontaktowałam się z przyjaciółką ładnych kilka miesięcy, zajmując się tylko swoim coraz bardziej skomplikowanym życiem uczuciowym (Krzysiek zaczął mnie zwodzić i, jak się po czasie okazało, wcale nie zamierzał odejść od żony), aż do tego feralnego dnia. Byłam właśnie w trakcie kłótni ze swoim kochankiem, kiedy zobaczyłam nieznany numer na wyświetlaczu: – Waldek? – zdziwiłam się, usłyszawszy głos męża Anity. – Jeśli chcesz zobaczyć swoją przyjaciółkę, to jest w szpitalu – powiedział beznamiętnym głosem. – Adres... Pakowałam się nieprzytomna ze zdenerwowania, a przez głowę przebiegało mi stado myśli: co mogło się stać: kolejny stracony dzidziuś? Wypadek? Prawda okazała się straszna. Anita próbowała popełnić samobójstwo. I to wcale nie pierwszy raz. Tym razem prawie jej się udało – ma potwornie zniszczoną wątrobę i uszkodzenia w mózgu, dlatego jest w śpiączce. Lekarze nie dawali wielkich nadziei – nie wiadomo, czy Anita kiedykolwiek się z niej obudzi. A potem, kiedy moja przyjaciółka leżała taka bezbronna wśród tych wszystkich rurek i przewodów, Waldek wszystko mi opowiedział. Anita od początku ich małżeństwa cierpiała na depresję. Możliwe, że nawet wcześniej, tylko nikt tego nie zauważył (czy mi się zdawało, czy przy tym zdaniu spojrzał w moją stronę oskarżycielsko?). Przed światem udawała pełną optymizmu, dzielną kobietę – nie było jednak dnia, by nie płakała w poduszkę wieczorami i nie mówiła mężowi o swoim niekończącym się lęku przed podjęciem odpowiedzialności. Później do lęku dołączyły też inne objawy – nie mogła spać, codziennie wiele godzin przewracała się w łóżku, a potem wstawała, niewyspana, ale udawała, że wszystko jest w porządku. Następnie doszły silne bóle brzucha – robiła już wiele badań i za każdym razem wychodziło, że to nerwica. Nieleczona, bo Anita panicznie bała się szpitala i za nic nie chciała dać się namówić na wizytę u psychiatry. Za bardzo lekarze tej specjalności kojarzyli się jej z chorobą matki. Nie miałam pojęcia o tym, że ciocia Danka, mama Anity, też cierpiała na depresję. Prawdopodobnie to ta ciężka choroba plus inne zaburzenia psychicznie sprawiły, że pewnego dnia postanowiła porzucić swoją rodzinę i rozpocząć nowe życie. Anita nigdy mi o tym nie mówiła, ale ponoć jako dorosła osoba dotarła do mężczyzny, z którym związała się wtedy jej matka i od niego dowiedziała się, że kilka miesięcy po przeprowadzce popełniła samobójstwo. Moja przyjaciółka nawet nie wiedziała, że od wielu lat była półsierotą... Czy to wtedy, kiedy dowiedziała się o śmierci matki, zaczęła zastanawiać się nad takim zakończeniem swojego życia? Czy dopiero kiedy po śmierci pierwszego dziecka dowiedziała się, że coś tam w niej popsuto i prawdopodobnie nie będzie mieć już potomstwa? Czy to o tym chciała ze mną porozmawiać?! A ja, głupia, pozostałam głucha na jej wołanie... Ostatnio nie szukała już kontaktu, bo miała zaostrzenie choroby. O tym też opowiedział mi Waldek. Coraz częściej zastawał swoją żonę po południu jeszcze w łóżku, w piżamie, zamyśloną, nieobecną... nie potrafił do niej dotrzeć. Próbował przekonać ją, by wzięła się w garść, ale jedyne, co Anita umiała, to zacząć płakać. Nie potrafił jej pomóc. Zaczął szukać innych kobiet, a najgorsze miało być dopiero przed nim. Pewnego dnia zastał swoją żonę nieprzytomną – okazało się, że próbowała popełnić samobójstwo. Nie powiedział wtedy o tym nikomu. Sam wezwał pogotowie i sam zadbał o to, by utrzymać sprawę w tajemnicy. Było mu tym łatwiej, że do jego żony nikt nie dzwonił ani nie przychodził (czy mi się wydawało, czy znowu Waldek spojrzał oskarżycielsko na mnie?). Zmusił Anitę do regularnych wizyt u psychiatry, ale to niewiele pomogło. Przyszła kolejna próba samobójcza, jego żona czuła się coraz gorzej. On sam, wychodząc z domu, nie wiedział, czy wracając zastanie ją w nim jeszcze, czy też może... nie potrafił się z tym zmierzyć. Znalazł sobie kochankę i u niej spędzał większość czasu. Anitę musiało to bardzo boleć, ale nigdy o nic nie pytała, nigdy nie chciała wiedzieć. Była tylko jeszcze bardziej nieobecna... Waldek mówił i mówił, a ja nie potrafiłam pokonać łez. Zawiodłam swoją przyjaciółkę, zawiodłam osobę, która była dla mnie jak siostra. Od wszystkich w życiu zaznała tylko zła, ja jedna powinnam być dla niej wsparciem, ja jedna powinnam pomóc jej w ciężkiej chorobie, która ją dopadła – i ja też ją zawiodłam. To dlatego odłożyłam teraz na bok wszystkie swoje zajęcia, zerwałam z Krzyśkiem – zresztą, cóż dobrego mogło z tego wyniknąć? A może jego żona cierpiała przez nasz romans, tak samo jak Anita przez nieustanne miłostki swojego męża? Przychodzę codziennie do szpitala. Opowiadam mojej najlepszej przyjaciółce o wszystkim: o jej mężu, o mojej pracy, o zwykłych, codziennych sprawach... Lekarze nie dają jej wielkich szans na wyzdrowienie, ale ja czasami mam takie wrażenie, że Anita leciutko się uśmiecha – i że wszystko rozumie. Więc wiem, że będę przychodzić do niej jeszcze bardzo długo, tyle, ile będzie trzeba. Teraz już bez problemu znajdę dla niej czas. Zawsze. Więcej prawdziwych historii:„Musiałem wybierać między życiem żony a dziecka. Nikomu nie życzę, by musiał podejmować taką decyzję...”„Miesiącami mamił mnie, że weźmie rozwód z żoną. Gdy zaszłam w ciążę, uznał, że jednak ją kocha i do niej wrócił”„Miał na mnie czekać, gdy ja wyjechałam, by zająć się chorą matką. Zamiast tego zniknął bez słowa i złamał mi serce”
Jak się w nim zakochałam? Bardzo szybko i z wzajemnością! Ale czy aby na pewno myślimy o tym samym? Żeby krótko przybliżyć wam historię tego gorącego romansu, muszę cofnąć się do roku 2015. Był to dość burzliwy czas w moim życiu z powodu natłoku obowiązków w pracy, za którą zresztą nie przepadałam, jak również pewnych zawirowań w moim prywatnym życiu. Szukałam sposobów na relaksację oraz oderwanie się od dnia codziennego … i tak powoli mijał mi dzień za dniem. Pewnego pochmurnego listopadowego popołudnia, wracając z pracy z olbrzymim bólem głowy oraz ogólną apatią życiową … ujrzałam go, zachęcająco spoglądającego na mnie zza pokrytej drobnymi kroplami deszczu szyby. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że nie mogę go zignorować, ponieważ będę tego żałowała do końca życia. Wchodząc do niewielkiego kiosku poczułam swoistego rodzaju magię … stanęłam naprzeciwko tego, co przyciągnęło mnie do tego miejsca niczym magnes … takiego rodzaju chemii nigdy nie należy ignorować! Wzięłam ją do ręki i otworzyłam, gorączkowo przerzucając kolejne strony … i już wiedziałam, że to jest to! Był to pierwszy tom z serii książek Nicholasa Sparks’a, która została opublikowana przez wydawnictwo Albatros. Powieścią tą okazał się być „Pamiętnik”, którego ekranizację miałam okazję wcześniej obejrzeć … dlatego też pomyślałam, dlaczego nie? I w ten właśnie sposób poznałam Nicholasa Sparks’a … może nie osobiście, ale poprzez jego twórczość, która jest naprawdę niesamowita. Na chwilę obecną moja kolekcja obejmuje 19 tomów, z czego przeczytałam 17. Wiele z powieści Sparks’a zostało przeniesionych na duże ekrany oraz okazało się być świetnymi filmami. Jak każdy autor, napisał on lepsze i gorsze książki, ale zdecydowana większość z nich jest naprawdę godna polecenia. Dzisiaj skupię się na kilku tytułach, które po prostu skradły moje serce. Dla ciebie wszystko (2011) Bohaterami tej niezwykle poruszającej powieści są Dawson Cole i Amanda Collier. Jest to historia młodej pary, która pod wpływem nacisków rodziny i społeczeństwa była zmuszona się rozstać. Dawson Cole – pochodzący z najgorszej rodziny w okolicy, która od lat sprawiała liczne problemy oraz siała postrach wśród mieszkańców, nosi piętno wyrzutka społecznego, chłopaka nieodpowiedniego dla dziewcząt pochodzących z tak zwanych dobrych domów. Pomimo że w przeciwieństwie do swoich krewnych nie należy on do przestępczego półświatka, jego życie nie jest usłane różami. Amanda Collier – dziewczyna pochodząca z wpływowej oraz zamożnej rodziny, która chciała po prostu przeżyć miłość swojego życia. Pomimo tak wielu przeciwieństw tych dwoje połączyło gorące uczucie, które wbrew różnicom społecznym oraz innemu wychowaniu, było szczere i bardzo głębokie. Niestety, z powodu wszechobecnej nieprzychylności, która im towarzyszyła, ich drogi rozeszły się na wiele lat. Dawni kochankowie spotykają się już jako dojrzali ludzie po czterdziestce, na pogrzebie przyjaciela, który w przeszłości był również opiekunem Dawsona. Każdy z nich nosi na swoich barkach niewypowiedziane cierpienie. Amanda, niespełniona w małżeństwie żona, zmuszona codziennie stawiać czoło swojemu mężowi, który nadużywa alkoholu. Matka czworga dzieci, z których jedno zmarło. To tragiczne wydarzenie na zawsze odcisnęło piętno na życiu tej pozornie porządnej i szczęśliwej rodziny. Dawson, który w młodości popełnił błąd i przypadkowo zabił człowieka, nigdy nie mógł się z tym do końca pogodzić. Postanowił żyć z dala od innych, pokutując za błędy młodości. Czy to spotkanie odmieni ich życie? Czy dawne uczucie odżyje, a prawdziwa miłość w końcu zwycięży? W filmowej adaptacji w głównych rolach zostali obsadzeni Michelle Monaghan oraz James Marsden. Szczęściarz (2008) Książka ta przedstawia niezwykły upór młodego żołnierza Logana Thibault’a, który w cudowny sposób uniknął śmierci w Iraku. Młody mężczyzna czuje, że jego aniołem stróżem jest kobieta, której zdjęcie odnalazł przez przypadek w piaskach pustyni, na której brał udział w ćwiczeniach wojskowych. Pod wpływem impulsu, którym była śmierć przyjaciela, Logan postanawia odnaleźć tajemniczą kobietę, której zdjęcie stało się dla niego swoistego rodzaju talizmanem w trudnych chwilach życiowych. Thibault rusza w długą wędrówkę przez kraj wraz ze swym wiernym kompanem – wilczurem Zeusem. Nieznajomą ze zdjęcia odnajduje w Karolinie Północnej. Beth okazuje się być rozwódką, samotnie wychowującą dziesięcioletniego syna Bena. Żyjąc wraz z byłym mężem w niewielkim miasteczku, nigdy nie mogła się od niego naprawdę uwolnić. Keith, który nie pogodził się z odejściem żony, skutecznie uprzykrza jej życie. Codzienną rzeczywistość wypełnia jej praca oraz pomoc babci, z którą wciąż mieszka. Logan, który początkowo staje się pracownikiem Beth oraz Nany, zaczyna powoli zakochiwać się w kobiecie, która nie jest świadoma tego, co tak naprawdę sprowadziło tego przystojnego nieznajomego w jej ustabilizowane życie. Czy prawdziwa miłość przezwycięży przeciwności losu, z którymi przyjdzie się im zmierzyć? Czy Logan wyjawi Beth całą prawdę o swojej przeszłości? Czy Keith pogodzi się z przegraną? W filmowej adaptacji w głównych rolach zostali obsadzeni Taylor Schilling oraz Zac Efron. Na zakręcie (2001) Życie potrafi pisać scenariusze, które czasami wydają się nam być nierealne, a jednak ta historia skłania nas do refleksji nad dobrem i złem. Czy świat jest zawsze czarno-biały? Historia ta rozpoczyna się od tragicznego wypadku, który miał ogromny wpływ na życie Milesa Ryana oraz jego syna Jonaha. Miles, prowincjonalny szeryf stara się prowadzić normalne życie oraz jak najlepiej wychowywać dziewięcioletniego synka. Jednak od chwili wypadku, nie może pozbyć się obsesji, która ogarnęła go niczym bluszcz i odebrała prawdziwe szczęście życia. Jego głównym celem staje się odnalezienie człowieka, który potrącił samochodem jego ukochaną żonę Missy, a później uciekł z miejsca wypadku. Pomimo że od chwili jego wielkiej straty minęły już dwa lata, Rayan nie potrafi uporać się z przeszłością. Mężczyzna skupia swoją uwagę głównie na pracy oraz synu, wydaje się nie potrzebować nowej kobiety w swoim życiu. Sara Andrews, nauczycielka i rozwódka, która po rozstaniu z mężem stara się odnaleźć swoje miejsce na ziemi, przeprowadza się do prowincjonalnego miasteczka. Niezwykłym trafem drogi tych dwóch ciężko dotkniętych przez życie ludzi krzyżują się, co powoduje serię dramatycznych wydarzeń. Czy miłość tych dwojga pozwoli uporać się im z przeszłością? Czy tragiczna prawda, która wyjdzie na jaw nie zmąci ich szczęścia? Czy lojalność i zaufanie do partnera zwyciężą? Książka ta nie została jeszcze zekranizowana, ale mam nadzieję, że będę miała kiedyś okazję ją obejrzeć na wielkim srebrnym ekranie. Bezpieczna przystań (2010) Czy zawsze można uciec od przeszłości? Co jeśli jesteśmy zmuszeni porzucić wszystko co znamy, aby uwolnić się od męża tyrana? Katie przybywa do nadmorskiego miasteczka na południu USA. Mieszkańcy głowią się co sprowadza tą tajemniczą kobietę do Southport i jakie skrywa ona tajemnice. Mimo że obdarzona niezwykłą urodą, stara się nie rzucać w oczy trzymając się na uboczu. Znajduje pracę w pobliskiej restauracji, co pozwala jej być niezależną w nowym miejscu zamieszkania. Wszystko zmienia się, gdy poznaje czarującego i opiekuńczego Alexa, który został również ciężko naznaczony przez los. Młody wdowiec z dwójką dzieci powoli wkrada się w serce Katie, która mimo woli coraz bardziej angażuje się w życie rodziny. Czy jej przeszłość da o sobie zapomnieć? Czy zmiana wyglądu i tożsamości wystarczy, aby uwolnić się od brutalnego męża – policjanta? Czy Katie zrezygnuje z miłości na rzecz bezpieczeństwa? Co jeśli obsesja zranionego mężczyzny doprowadzi do tragicznych wydarzeń, które już na zawsze zmienią życie tych dwojga? W filmowej adaptacji w głównych rolach zostali obsadzeni Julianne Hough oraz Josh Duhamel. Anioł Stróż (2003) Czy utrata męża w wieku 25 lat już na zawsze zmieni jej życie? Julia Barenson musi odnaleźć się po stracie ukochanego mężczyzny, który w liście pożegnalnym obiecuje jej, że zawsze będzie nad nią czuwał. Oprócz listu, kobieta otrzymuje od zmarłego męża jeszcze jeden prezent – doga niemieckiego – który ma być jej prawdziwym aniołem stróżem. Mimo nieciekawej aparycji, pies staje się najlepszym przyjacielem Julii. Kobieta, po kilku latach od śmierci ukochanego męża, postanawia zacząć umawiać się na randki, aby znaleźć nową miłość oraz mężczyznę, z którym mogłaby dzielić życie. Wkrótce Julia poznaje przystojnego Richarda, który początkowo sprawia dobre wrażenie na spragnionej uczucia kobiecie … jednak jej wierny przyjaciel, dog niemiecki, nie akceptuje nowego adoratora kobiety. Co dziwne, Śpiewak uwielbia Mike’a dawnego przyjaciela jej zmarłego męża, który skrycie kocha Julię, ale nie wie jak jej o tym powiedzieć. Z czasem Julia zaczyna zauważać cechy charakteru Richarda, które zaczynają ją niepokoić i postanawia z nim zerwać. Czy kobieta jest gotowa na to, aby stawić czoła niezrównoważonemu mężczyźnie, który nie potrafi pogodzić się z bólem odrzucenia? Czy Śpiewak ochroni swoją ukochaną właścicielkę? Czy Mike zdobędzie się na odwagę i wyzna przyjaciółce, co tak naprawdę do niej czuje? Mam nadzieję, że pewnego dnia ta książka również doczeka się swojej ekranizacji. Nicholas Sparks to jeden z autorów, który skradł moje serce. Zapoznanie się z jego twórczością jest jak na razie jedynym romansem, który pokazał mi tak wiele barw miłości i tego, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Mam nadzieję, że jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z jego powieściami, po przeczytaniu tego artykułu sięgniecie po którąś z nich. Do usłyszenia! Wasza, Passion Piece Cover photo by Jared Sluyter on Unsplash Podoba Ci się? Udostępnij!
Jak zemścić się na "przyjaciółce"? Moja "przyjaciółka" nie dotrzymuje słowa. Ja zawsze dotrzymuję słowa, pomagam jej, radzę. A ona za każdym razem mnie wystawia. Ja zabieram ją na imprezy, spotkania z różnymi znajomymi, a ona? Przykładowo dzisiaj szła na spotkanie z grupą znajomych (wśród nich chłopak, który mi się od
W teorii wydaje nam się, że gdy nasza przyjaciółka znajdzie swoją drugą połówkę, będziemy cieszyć się jej szczęściem. Niestety w praktyce okazuje się, że pojawiające się w nas emocje dalekie są od zachwytu i często nie potrafimy poradzić sobie z taką zmianą. Na łamach DailyMail, psycholog dr Pam Spurr radzi, jak zachować się w tak trudnej sytuacji. Spróbuj ją zrozumieć Kiedy ponoszą nas silne emocje, często nie potrafimy nabrać odpowiedniego dystansu i spojrzeć na zaistniałą sytuację obiektywnie. Spróbuj choć przez chwilę pomyśleś, co Ty zrobiłabyś na miejscu swojej przyjaciółki. Kiedy na swojej drodze spotkasz, a być może już spotkałaś, wymarzonego mężczyznę, nie zrezygnujesz przecież z tej znajomości, tylko dlatego, by Twoje przyjaciółka nie czuła się porzucona. Zakochanie to piękny stan, który prędzej czy później przytrafia się prawie każdej kobiecie i na pewno nie chciałabyś, aby tak pozytywne doświadczenie ominęło Twoją przyjaciółkę. Zajmij się czymś nowym Teraz, kiedy przyjaciółka więcej czasu poświęca swojemu facetowi, Ty też powinnaś skupić swoją uwagę na czymś, na co dotychczas zawsze brakowało Ci czasu. Znajdź sobie jakieś nowe hobby albo zaangażuj się w jakąś ciekawą inicjatywę. Dzięki temu będziesz miała mniej czasu na użalanie się nad własnym losem. Wykorzystaj sytuację Jeśli nowy partner Twojej przyjaciółki na stałe zadomowił się w jej życiu, zapytaj go, czy nie ma żadnych wolnych kolegów. Może okaże się, że istnieje szansa na jakąś podwójną randkę. Bądź asertywna Akceptowanie nowego partnera przyjaciółki i wykazywanie zrozumienia wobec jej bardziej zajętego grafiku nie oznacza, że powinnaś godzić się na złe traktowanie. Jeśli umawiałyście się na spotkanie a ona w ostatniej chwili odwołuje, bo jej facet zapragnął właśnie wtedy spędzić z nią czas, zareaguj. Powiedz delikatnie, ale i stanowczo, że Ty zrezygnowałaś z innych planów dla niej i jej zachowanie jest bardzo nie w porządku. Jeśli zależy jej na Tobie, powinna szanować Twój czas i waszą relację.
recenzja opublikowana na bookstagramie: book.stopper Są dwa rodzaje przewinień. Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym, oraz te, które pobudzają do działania ——— O zachwytach dotyczących ,,A z popiołów zrodzi się ogień” w oryginalnym wydaniu za granicą słyszałam nieraz, dlatego tym bardziej byłam ciekawa, jaką treść skrywa taka piękna okładka. Komentarze sameQuizy: 50 TakWszystko wskazuje na to, że zakochałeś się w swoim przyjacielu! Ekscytują Cię wspólne spotkania i już dawno przestało Ci zależeć na zwykłej przyjaźni. Pragniesz czegoś więcej, teraz to jest najważniejsza osoba w Twoim życiu. Podziel się wynikiem w komentarzu! Odpowiedz1 Nioeli • 2 lata temu • edytowanoTak Wszystko wskazuje na to, że zakochałeś się w swoim przyjacielu! Ekscytują Cię wspólne spotkania i już dawno przestało Ci zależeć na zwykłej przyjaźni. Pragniesz czegoś więcej, teraz to jest najważniejsza osoba w Twoim życiu. Podziel się wynikiem w komentarzu! Well, unfortunately, it’s not possible … we haven’t talked to each other for a year Odpowiedz2 Tak Wszystko wskazuje na to, że zakochałeś się w swoim przyjacielu! Ekscytują Cię wspólne spotkania i już dawno przestało Ci zależeć na zwykłej przyjaźni. Pragniesz czegoś więcej, teraz to jest najważniejsza osoba w Twoim życiu. Podziel się wynikiem w komentarzu! To prawda aa.. Odpowiedz1 Nie Ja może nie, ale on we mnie kiedyś tak. Odpowiedz1 Wszystko wskazuje na to, że nie zakochałeś się w swoim przyjacielu! Łączy was tylko przyjaźń, co bardzo Ciebie cieszy. Nie widzisz w nim nikogo więcej. Traktujecie siebie jak rodzinę i dobrze wam z tym. Kochacie się miłością przyjacielską. Podziel się wynikiem w komentarzu! Nie… Odpowiedz1 Co powiedzieć "przyjaciółce", żeby ją zabolało? Od kilku lat się przyjaźnimy. Bardzo często się kłóciłyśmy, ale zaraz godziłyśmy. Teraz ona stałą sie jakaś inna. Chodzimy do 1 gim. ale ona powinna chodzić do szóstej (wcześniej poszła do szkoły). Wiele osób jej nie lubi, chociaż udaje, że ona jest najlepsza. Zachowujezapytał(a) o 19:10 Zakochałam sie w mojej przyjaciółce. Jak jej o tym powiedzieć ? Ona wie, ze podobają mi się dziewczyny i toleruje to ale ja ją kocham i jak jejj to powiedzieć ?Co się stanie jak ona się ode mnie odsunie i mnei zostawi ?Ja ja kocham !Tylko Ewa się liczy ! Ona jest chyba hetero ale nie wiem jakby zareagowała gdybyj jej to powiedziała a ty jakbyś zareagowała ? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-02-25 19:12:36 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 23:00: Najpierw przyzwyczaj ją do tego swoimi czynami :) Daj jej trochę do zrozumienia że Ci się podoba. Jak dalej będzie między Wami b. dobrze się układało to możesz zacząć próbować poruszać ten temat :) Jeśli Cię lubi, jest tolerancyjna (a jest skoro wie że jesteś lesbijką i się dalej przyjaźnicie) to powinna to przyjąć a na pewno nie odsuwać się. W końcu to przyjaciółka. Jak ma świadomość że jesteś lesbijką, jeśli dajesz jej jakieś sygnały to ona też w sobie może się przyzwyczajać że "o...chyba wpadłam jej w oko...chyba mnie bardzo lubi" ;) Także życzę szczęścia i powodzenia! Myślę że nie trzeba się śpieszyć ;) btw ile masz lat? Odpowiedzi To trudne pytanie .! Może na początek walni taką plote zobacz jak zaraguje. albo powiec jej w prost ;d blocked odpowiedział(a) o 19:11 blocked odpowiedział(a) o 19:12 Musisz jej to powiedzieć spokojnie. Zacznij że nie możesz nad tym panować, i spokojnie powiedz jej to. A potem powiedz że nie chcesz jej nic zrobić itp. ZAPYTAJ JĄ ALBO PODEJDŻ DO TEGO PODCHWYTLIWIE blocked odpowiedział(a) o 19:13 O...Trudna sprawa ;/ Ja jednak proponuje rozmowe , wiem że to nie jest łatwe ale to najlepszy sposób . A jeśli chodzi o twoją orientacje to się nie przejmuj - Ja podobnie jak wiele innych osób nie mam nic przeciwko :)Życze powodzenia :) Drops. odpowiedział(a) o 19:17 Kurcze nie wiem, dziwna sytuacja. Porozmawiaj z nią. blocked odpowiedział(a) o 19:27 Kurde , jak zobaczyłam login i domyśliłam się że jesteś dziewczyną , to szoku dostałam. Pogadaj z nią na spokojnie , ku*wa nigdy nie byłam w tego typu sytuacjia ty jakbyś zareagowała ? Skoczyła przez okno , wybacz. blocked odpowiedział(a) o 19:37 wiesz jeśli nie chcesz stracić przyjaźni to wstrzymaj się, wybadaj ją jakie ma preferencje ...ja bym zwyczajnie uciekła ... kolega, koleżanka homo-ok ale koleżanka les i do tego zakochana we mnie?-to by nie przeszło ... :( Witchy odpowiedział(a) o 21:53 To śmieszne, bo jestem teraz w bardzo podobnej sytuacji. Najpierw, moim zdaniem powinnaś sprawdzić jak ona by na coś takiego zareagowała. Pokazuj jej, że bardzo ci na niej zależy, ale nie rób nic, co mogłoby sprawić, że ona poczułaby się niekomfortowo (nie próbuj jej pocałować). Możesz też próbować robić rzeczy, które robią dziewczyny, kiedy chcą poderwać chłopaka (możesz poszukać artykułów w Internecie/filmów na YT typu "jak go poderwać" - tak, dla mnie to też jest dziwne, ale być może działa). Postaraj się sprawić, żeby ona poczuła do ciebie to samo co ty do niej (nie narzucaj się), Później weź ją na jakiś spacer, czy coś i zasugeruj jej delikatnie, że może ona jest dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Podkreśl jak dziwna jest to dla ciebie sytuacja, że rozumiesz, że dla niej też i że, nawet jeśli ona nie czuje do ciebie tego co ty do niej, nie masz do niej pretensji, chcesz aby wszystko było jak dawniej. Jeśli chcesz ją pocałować, stań w jakimś miejscu, aby ona miała za plecami jakąś ścianę, czy coś, przychyl się lekko do niej i sprawdź jej reakcję. Jeśli ona przesunęła się trochę w twoją stronę, albo patrzy na twoje usta (albo najlepiej i to i to :)), możesz spróbować ją pocałować. Jeśli widzisz, że jej coś nie odpowiada, przeproś i powiedz coś w stylu "nie byłam trzeźwa", albo "miałam ciężki dzień". Mam nadzieję, że ci pomogłam - napisz do mnie, co z tego wyszło <3Aha! Jeszcze moja reakcja - uśmiechnęłabym się i bym cię przytuliła, albo gdybym też cię kochała pocałowałabym cię, pewnie. Potem porozmawiałabym z tobą bardzo szczerze i gdybym cię nie kochała, przeprosiłabym i wytłumaczyłabym ci, że to nie twoja wina :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Mam ten sam problem :(.. Porozmawiaj z nią na spokojnie powiedz jej co ci w niej nie pasuje i podaj proste powody dlaczego nie chcesz się już przyjaźnić.. Jeśli byłą twoją prawdziwą przyjaciółką zrozumie twoje postępowanie i nie powinna sie obrażać :) Odpowiedz na ten komentarz
Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Rekomendowane odpowiedzi Gość annnitka Zgłoś odpowiedź Poj przyjaciel wyznal ze czuje cos wiecej niz przyjazn i dla naszego dobra konczymy ta znajomosc ja wyznalam mu ze go kocham i juz wiecej sie nie odezwal co robic skasowac go ze swojego zycia tylko jak czy przeczekac moze przemysli brakuje mi go... Przestal sie odzywac nie odp zero kontaktu Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Zapomnieć i nie wierzyć w przyjaźń damsko-męską ,bo zawsze będzie z podtekstem erotycznym, a przyjaciół chcemy mieć ,co nie znaczy ,że chcemy się z nimi związywać. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Ja nie widzę nic złego w tym, że przyjaźń zamienia się w miłość. Według mnie dla niego to tylko wymówka, zwłaszcza, że wyznałaś mu swoje uczucie. Zdecydowanie zapomnieć i szukać bardziej zdecydowanego faceta. Dla pewności możesz jednak nawiązać z nim kontakt i zapytać czy coś się zmieniło. Pozdrawiam. Cytuj Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Nawet fajnie by było jakby przyjaźń zamieniła się w miłość i związek ,ale tak się przeważnie składa,że nie widzimy tego przyjaciela w roli partnera i dlatego te ucieczki... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Dziwna sytuacja. Przyjaciel wyznaje Ci, że czuje coś więcej, ty mu wyznajesz, ze czujesz to samo, a on milczy i ucieka. Albo Cię okłamał i po prostu chciał zakończyć znajomość z Tobą, albo go zszokowałaś :) Proponuję dać mu trochę czasu i poczekać, aż sam się odezwie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Witam serdecznie, Anitka, Twój przyjaciel powiedział, że czuje coś więcej, jednak dla dobra Was obojga on zakończył Waszą znajomość. Czy masz jakieś podejrzenia dlaczego on uważa, że lepiej dla Was nie być razem? Pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anitka 2013 Zgłoś odpowiedź Pani kasiu nie wytlumaczyl ale ja jestem w trakcie rozwodu ale nigdy mu to nie przeszkadzalo niedlugo bede wolna ale on zawsze mowil ze nie chce sie wiazac choc ma 30 lat chcialam porozmawiac nie chcial tylko napisal wiadomosc jakby odwagi nie mial.. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Witam, Jesteś w trakcie rozwodu, a Twój przyjaciel zawsze mówił, że nie chce się wiązać. Być może fakt, że niedługo będziesz wolna spowodował, że on przestraszył się, że zaczniesz oczekiwać czegoś więcej od niego? Pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź Przyjaciel zerwal wszelkie kontakty zakochal sie we mnie a najlepsze jest ze ja tez ale jestem za granica i w trakcie rozwodu i dla naszego dovra mamy sie nie kontaktowac czy jest szansa ze przetrwa to uczucie i nie zapomnimy o sobie? Ma urodziny czy wyslac mu zyczenia Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Ale to przyjaciel, czy miłość, bo pytasz czy uczucie przetwa. Było kilka bardzo podobnych tematów już tutaj. Chyba nikt Ci nie odpowie jak to będzie, czy zapomnicie czy nie. A co do życzeń, to także powinnaś sama zadecydować, ale pewnie miło mu będzie dostać życzenia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź Juz chyba milosc z obu stron ja wiem ze przetrwa ale sadzac ze on nic sie nie odzywa to probuje zapomniec Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Poszukaj tych wątków o zakochanych przyjacielach, tam były podbne sytuacje do Twojej. Jeśli mieliście romans a Ty byłaś mężatką to po tym jak mu oświadczyłaś ze bierzesz rozwód mógł się wystraszyć, lub zwyczajnie Cie wykorzystał. Gdyby była miłość to by odszedł? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Niby dlaczego dla waszego dobra macie się nie kontaktować? Ja chciałbym się kontaktować i czekałbym aż się rozwiedziesz gdyby powstało we mnie coś co można nazwać miłością. Na szczęście nie jestem zdolny do takiego uczucia :-) Myślę, że możesz mu wysłać kartkę i czekać na reakcję. Trudno powiedzieć czy mu na Tobie zależy,czy nie. A ten przyjaciel to był w związku czy już wolny? Pozdrawiam. Cytuj Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź On byl wolny i calkowicie zerwal kontakty bo nie chcial zebym miala problemy przez niego bo moj byly moglby w sadzie wykorzystac ze sie spotykamy a to ze biore rozwod to wiedzial wczesniej coraz bardziej mam wrazenie ze chcial mnie wykorzystac:-( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Wg mnie jak zerwał po tym jak się zalokował w Twojej sypialni to można powiedzieć, że jest prawdopodobieństwo wykorzystania spore. Wiesz co możesz go oszukać i powiedzieć, że już po rozwodzie (jeśli tam do niego niewiele zostało), najpierw składając życzenia, a po jego odpowiedzi właśnie takiego niusa sprzedać. A ile się nie kontaktujecie? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź 2 miesiace najgorsze ze widuje go nq fb na czacie i mam ochote napisac co u niego czy dobrze mu z tym ze nie mamy kontaktu na walentynki mu wyslalam smieszne zyczonka a on nic .. Mielismy takie plany na wakacje a moze to byly tylko zagrywki Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Przykro mi Kornelia, ale facet najwyraźniej wykorzystał okazję i zwiał. Gdyby mu zależało na tej znajomości to na pewno skontaktowałby się z Tobą. Nawet gdyby chodziło tylko o łóżko. Myślę, że przestraszył się zbliżającego się rozwodu. Naprawdę przykro mi. Cytuj Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź Jestem w najtrudniejszym i najgorszym momencie w zyciu i tyle przykrosci bardzo mnie boli ze nie odezwal sie jego ostatnie slowa wskazywaly ze bardzo mu przykro ale dla naszego dobra nie bedziemy utrzymywac kontaktow a mnie to strasznie boli :'( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wierze Ci Kornelio, że jest Ci bardzo trudno. Nie potrafię jednak lepiej wytłumaczyć jego zachowania. Nakop mu jak go tylko zobaczysz kiedykolwiek. Powiedz, jak Twoje "rozwodzenie" się? Dajesz sobie radę? Cytuj Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź Nie rozumiem skoro stwierdzil ze cos poczul i zachowuje sie tak jakbym nie istniala .czekam na rozprawe moj ex robi awantury juz psychicznie nie daje rady jestem sama z tym wszystkim serce to mi rozrywa wszystkie osoby ktore byly mi bliskie zawiodly:-( a pisalam do niego zeby chociaz wytlumaczyl mi swoja decyzje bo na spotkanie nie przyszedl i nie odezwal sie do mnie :-( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Cześć Kornelia. O facecie świadczą czyny a nie słowa. Wydaje mi się, że musisz go wyrzucić ze swojego serca. Tym bardziej przykro, że rozpadł się Twój związek i przy braku przyjaciół nie znajdujesz w nikim oparcia. Powiedział tak bo może nie miał odwagi powiedzieć, że nie chce się już spotykać? Dla niektórych facetów ważne jest tylko łóżko, nie zobowiązujący romans. Piszesz, że ex robi Ci ciągle awantury. Chcesz o tym opowiedzieć? Z jakiego powodu rozpadło się Twoje małżeństwo? Pozdrawiam. Cytuj Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Zdarzają się mężczyźni, którzy wykorzystują kobiety w trudnej sytuacji życiowej, nie mające wsparcia w otoczeniu, rozbite. Możliwe że jesteś jedną z nich. Chyba że Twój mąż pracuje w policji, lub jest gangsterem i go zastraszył. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź W sumie to tylko on pocieszal mnie interesowal sie moim losem.. Ale to pewnie dlatego ze mial cel i go osiagnal i zniknal a ja naiwna myslalqm ze jestem naprawde wyjatkowa dalam sie podejsc jak malolata nie moge sobie tego darowac Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Wyjątkowe kobiety też trafiają na nieodpowiednich facetów, także jesteś wyjątkowa, ale on taki nie jest. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość kornelia12 Zgłoś odpowiedź Bardzo mu ufalam i zostal mi smutek i zal .... Minely 2 miesiace a ja nie moge sie ogarnac Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4Witam. Mam pewien problem z przyjaciółką jeśli mogę ją tak jeszcze nazwać, ale ciągle jest dla mnie ważna. Nie wiem co o tym sądzić. W sumie to jest młoda przyjaźń bo ok roku. Poznałem ją zaczęliśmy się spotykać. Pokazała mi się z strony ambitnej dziewczyny z pasjami,inteligentnej, kochająca rodzinę i przyjaciół, lubiącą się rozwijać i nie lubiącą nudy. Sama mi mówiła, że nie wie jak można nic nie robić i się nudzić. Zaimponowała mi. Zaimponowało mi to kim chce być co chce robić, jej plany jej stosunek. Zrobiła się atmosfera, że zaczęliśmy się otwierać. Ani ja ani ona nie mieliśmy łatwo w dzieciństwie. Ja się dogaduję z rodzicami ona niestety ma gorzej. Jest jedynaczką i ponoć uważa że nie dostaje wsparcia od rodziców, tata nawet nie interesował się do jakiej szkoły chodzi. Choć mama jest prze opiekuńcza, aż za bardzo. Chociaż już w tedy zauważyłem, że skupia się na negatywnych rzeczach, w sumie odebrałem wrażenie, że bardziej ją interesowały moje negatywne wydarzenia i to jak co mnie denerwuje itp niż sukcesy. Miałem wrażenie, że jest zadowolona w tedy. Za często używa słowa , ze " nie jest warta poznania" , " że jest wredna itp" "że jest ładna i tylko tyle" słowa " Nie" na początku myślałem, że żartuje, ale to było za częste na żarty. Również, miała wypadek i musiała zamienić swoją pasję na pasję która jej mniej frajdy sprawia. Rodzice, jej w tym nie wspierali wiec nie zawsze udawało jej się osiągnąć sukces. Nie lubi dotykania, ponoć nie czuje przyjemności z tego. Mówiła, że najchętniej by się pozbyła emocji i nic nie czuła, że chciała być by zimna. Zacząłem jej trochę współczuć , zał mi się jej zrobiło. Za czołem ją traktować trochę jak siostrę albo córkę. chciałem się nią zaopiekować. Dałem jej bransoletkę z napisem żeby wiedziała, ze ma we mnie przyjaciela, ale potraktowała ją jako ozdobę zwykłą nie coś cennego. Ale do tego momentu było ok. Co więcej zakochałem się w niej. Przynajmniej tak mi się wydawało. I wtedy się jej charakter zmienił i najbardziej mi się zaczęła w tedy podobać. Miała w oczach taką beztroską dziecinną radość jak rozmawialiśmy, jak się śmiała . I w tedy to co mówiła zaczęła być sprzeczne z tym z początkiem znajomości, co mówiła w tedy. I w tedy zaczęło wszystko się komplikować. Że by wyjechała jak najdalej od rodziny, już kimś innym chciała być. Że nie chcę mieć dzieci bo uważa że się nie nadaje na matkę. Że chce tylko przyjaciół. Ciągle pisała do mnie i mówiła że się nudzi. Zawiodła jako przyjaciółka gdy jej potrzebowałem, gdy miałem chorego dziadka. Zaczęła skupiać się na sobie, nie uczy się na błędach, nie rozwija, nie potrafi rozwiązywać problemu zawsze chowa głowę w piach. Ale za późno zauważyłem, nie które wady i zaczęło mi na niej zależeć. Ona mi powiedziała, że szuka tylko przyjaciół i tak mnie traktuje i nie chcę mi robić nadziei. uszanowałem to. Ale gdy znalazła chłopaka też dziwna sprawa. Bo 3 miesiące pisali ze sobą tylko i dopiero 4 miesiąca się spotkali pierwszy raz i niby w zawiązku już byli gdziesz w połowie. Mi trochę odbiło bo ciągle mi na niej zależało Zerwaliśmy kontakt na dwa tygodnie potem do niej napisałem spotkaliśmy się i zrobiłem mała głupią scenę z kwiatami, próbowałem ją przekonać itp, Na koniec powiedziała, że się do mnie odezwie i że nie chce zdjęć z wesela. Trochę to przeżyłem mocno. Znajomi mówili bym dał sobie z nią spokój ja nie potrafiłem. Odezwałem się do niej gdy emocję opadły i przemyślałem, zdałem sobie sprawy że to nie była miłość, a ona nie jest dobrą partią na partnerkę. Ale dla mnie przyjaciele są ważni, a ona kiedyś była przyjaciółką i ciężko mi ją o tak wyrzucić. Chciałem odnowić kontakt odezwałem się przez sms , było ok , bez problemu. Była zainteresowana co u mnie słychać normalnie pisaliśmy. Pisałem co 4-6 dni ale znowu zaczęła mi tylko odpisywać bez ciągnięcia tematu. W napisałem, żę chcę naprawić relację. Bała się że się znowu zakocham, ale to wyjaśniliśmy, ona zaproponowała przyjaźń ja znajomość, bo mnie zawiodła jako przyjaciółka. Ale już w tej samej rozmowie znów użyła ze "nie jest warta poznania" i znowu mnie nerwy zaczęły brać. Znów sobie przypomniałem wszystko. Powstrzymałem się, ale gdy kilka dni później, napisałem do niej i znów mi tylko odpowiedziała na odczep, odczytałem na następny dzień, niestety miałem kiepski dzień i mi nerwy, zal, złość na nią puściły. I wyrzuciłem jej trochę w odpowiedzi na smsa. Najgorsze żę ona nie wie ciągle za co jestem zły, nie widzi tego, nie pamięta. Nie chciałem wyjaśniać tego przez sms. Spróbuje porozmawiać z nią bo zależny mi na niej, bo byłą moją przyjaciółką. Ale nie wiem jak mam do niej podejść, nie wiem już w czym jest problem. Może mi pomożecie i nakierujecie. Znajomi mówią bym dał sobie spokój.
zPYQ0R.